W kwietniu 2020 kwota zadłużenia wzrosła o jedną ósmą. Jednak co ciekawe, średni odsetek podmiotów z utrzymaniem płynności finansowej jest wyraźnie niższy niż w całej gospodarce, w której opóźnione płatności względem partnerów biznesowych i banków sięgały 5,9 %.
„Dla wielu firm świadczących tego rodzaju usługi, szczególnie tych mniejszych, może to oznaczać powrót do względnej normalności i rozpoczęcie długotrwałego procesu odzyskiwania rentowności. To też wyczekiwany moment przez dużych graczy. Wprawdzie chwili startu towarzyszy obawa o zagrożenie zdrowotne klientów i personelu nie jest ono jednak tak duże jak lęk przed brakiem klientów, których w domu może zatrzymać chęć oszczędzania. Tego obawia się ponad 44 proc. ankietowanych mikro, małych i średnich przedsiębiorstw. Cięcia kosztów przez klientów boją się bardziej niż utraty płynności czy też strachu klientów przed zarażeniem w miejscach publicznych, wynika z badania Keralla Research zrealizowanego dla BIG InfoMonitor”– komentuje Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
W tej kategorii w najgorszej sytuacji znalazły się teatry, które wygenerowały 16 mln zadłużenia, a firmy wspomagające teatry kolejne 6 mln zł. Zaległości całej działalności związanej z produkcją filmów, nagrań wideo, programów telewizyjnych, nagrań dźwiękowych i muzycznych oraz teatrów w kwietnia wzrosła o 1,9 mln zł (4,1 proc.). Odsetek niesolidnych firm mieści się tu w okolicach 4 proc., czyli niżej niż w całej gospodarce, gdzie jest to 5,9 proc.
Jednak w znacznie gorszym położeniu są przedsiębiorstwa zajmujące się działalnością sportową, rozrywkową i rekreacyjną. W tym sektorze zaległości wynikające z nieterminowych płatności wynosiło 111 mln zł. Najbardziej zadłużone były obiekty sportowe, ich zaległości wynosiły aż 44,3 mln zł. Należy również zaznaczyć, że duże zadłużenie wygenerowały także osoby prowadzące indywidualną działalność usługową związaną z poprawą kondycji fizycznej. Ich nieuregulowane zobowiązania to dodatkowe 30 mln zł.
„Organizatorom aktywności sportowej lockdown dał się mocno we znaki, bo przez kwiecień jej łączne zaległości wzrosły o prawie 18 mln zł, czyli o ponad 14 proc. Odsetek niepłacących na czas firm, to podobnie jak w kulturze około 4 proc., nie jest więc szczególnie wysoki w porównaniu z ogółem przedsiębiorstw, ale gwałtowny przyrost zadłużenia w kwietniu pokazuje, że sytuacja szybko mogłaby się pogorszyć”– dodaje Sławomir Grzelczak.
Według danych GUS, na koniec 2019 r. w Polsce działały 523 kina stałe – w tym 364 kina z 1–2 salami, 98 minipleksów (posiadających od 3 do 7 sal) oraz 61 multipleksów (posiadających 8 lub więcej sal). Wyświetliły w sumie 2,2 mln seansów, które obejrzało 61,7 mln widzów – z tej liczby 86,9 proc. przypada łącznie na kina wielosalowe, więc to one są najpoważniejszym elementem tego rynku. Tymczasem, mimo oczekiwań klientów, przedstawiciele multipleksów wcale nie deklarują otwierania placówek od razu 6 czerwca. To zdaje się wskazywać, że tego typu większe obiekty z jednej strony nie czują jeszcze finansowej konieczności wznawiania funkcjonowania, z drugiej obawiają się jednak aspektów zdrowotnych umożliwiania przebywania widzom w tak dużych skupiskach. Co innego w przypadku kin małych, które muszą jak najszybciej wypracować przychody.
Firmy producenckie w ostatnim czasie nie mogły prowadzić normalnej aktywności. Zawieszono zarówno prace nad tytułami kinowymi, jak i codzienne produkcje telewizyjne, czego konsekwencje będą widoczne pewnie dopiero w podsumowaniach finansowych drugiego kwartału. Wznowienie aktywności przewidują w czerwcu, ale trzy miesiące przestoju z pewnością wpłyną na skalę produkcji w Polsce, więc osiągnięcie zeszłorocznej liczby 283 filmów przeznaczonych do prezentacji w kinach i telewizji w tym roku może być niemożliwe.
Jak wskazują eksperci z tej branży, wyłączenie obiektów sportowych z działalności nawet na jeden miesiąc, powoduje trudną do nadrobienia lukę w przychodach. Branża przewiduje, że w wyniku epidemii jej przychody będą o ok. 40 proc. niższe niż rok wcześniej i to pod warunkiem, że wprowadzone zakazy i izolacja będą miały charakter jednorazowy. Jeśli epidemia będzie jednak miała swoją drugą falę jesienią, przychody zmniejszą się o ponad połowę.
W Polsce istnieje ok. 10 tys. różnego rodzaju obiektów sportowo-rekreacyjnych, w tym około 3,5 tys. to kluby fitness. Pracuje w nich na różnego rodzaju umowach i kontraktach ponad 100 tys. osób, a członkostwa w klubach fitness miało wykupione ponad 3 mln osób, co dawało blisko 4,2 mld zł przychodów w ciągu roku. Dodatkowo z oferty klubów fitness, siłowni i innych obiektów sportowych, takich jak baseny, korzystało również ok. 1,2 mln użytkowników pracowniczych kart sportowych.
Wszyscy przedsiębiorcy, szczególnie z branż, które nie zaspokajają podstawowych potrzeb mocno obawiają się skłonności Polaków do oszczędzania. Problemy z pracą, spadek wynagrodzeń części osób, sprawią, że nawet ci, którzy tego nie doświadczą, bardziej niż do tej pory będą się liczyć z każdą złotówką. Dlatego nawet po otwarciu kin, teatrów i obiektów sportowych trudno przewidzieć, ile osób ponownie sięgnie po te możliwości.
źródło: BIK