Na początek o dłużnikach bankowych w naszym kraju. Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że

tragedii nie ma. Polscy kredytobiorcy dobrze radzą sobie z regulacją zobowiązań finansowych. Sytuacja pod względem spłacalności kredytów mieszkaniowych jest stabilna Wg danych KNF z raportu na III kw. 2016 wartość kredytów zagrożonych na koniec września ubiegłego roku wynosiła nieco ponad 11 mld zł, stanowiła niecałe 3 proc. portfela kredytowego banków i spadła rok do roku o 0,6 mld zł, tj. o 5,4 proc. Jeśli chodzi o kredyty opóźnione dłużej niż 30 dni, ich udział w portfelu również nie przekracza 3 proc., a wartość wynosi nieco ponad 10 mld zł.

 

Koniec BTE

 

Bankowy Tytuł Egzekucyjny, funkcjonujący przez lata w polskim systemie prawnym, był – nie bez podstaw - „oskarżany” o szereg nadużyć. W mediach co rusz pojawiały się informację o wszczęciu błyskawicznej egzekucji, gdy tylko dłużnikowi powinęła się noga, bez możliwości obrony. Jak szacuje Związek Banków Polskich, rocznie wystawiano od 300 do 500 tys. BTE. Wiele wierzytelności potwierdzonych takimi dokumentami zostało sprzedanych firmom windykacyjnym.

 

Co w praktyce oznaczał BTE? Na jego podstawie bank – jako jedyna instytucja w Polsce – miał możliwość samodzielnego wystawiania tytułu egzekucyjnego. Każda inna instytucja w naszym kraju musi to poprzedzić wyrokiem sądu. W praktyce więc, jeśli np. Jan Kowalski nie zapłaci jednej raty kredytu, bank mógł wystawić BTE. Oznacza to wszczęcie egzekucji z pominięciem drogi sądowej, bez wyroku. Dalsze okoliczności, czy też tłumaczenia klienta były nieważne. Sąd bowiem nie rozpatruje sprawy pod kątem merytorycznym, a jedynie formalnie i zazwyczaj nadaje klauzulę wykonalności, a więc puszcza bieg windykacji.

 

Od sierpnia ubiegłego roku, po wcześniejszym orzeczeniu Trybunały Konstytucyjnego, który stwierdził, że BTE narusza konstytucyjną zasadę równości, tytuł przestał funkcjonować w polskim prawie.

Co więcej – na mocy orzeczenia Sądu Najwyższego – wierzytelności sprzedane przez banki firmom windykacyjnym ulegają przedawnieniu po trzech latach od czasu wymagalności roszczenia.

 

Zgodnie z uchwałą Sądu Najwyższego z dnia 29 czerwca 2016 r. „Nabywca wierzytelności niebędący bankiem nie może powoływać się na przerwę biegu przedawnienia spowodowaną wszczęciem postępowania egzekucyjnego na podstawie bankowego tytułu egzekucyjnego zaopatrzonego w klauzulę wykonalności (art. 123 § 1 pkt 2 KC)”. Sąd uznał, że uprawnienie do wystawienia bankowego tytułu egzekucyjnego przysługiwało tylko bankom i tylko na ich rzecz była wystawiana klauzula wykonalności. Tak więc nabywca wierzytelności musi wszcząć nowe postępowanie sądowe i uzyskać odrębny tytuł wykonawczego, w terminie do trzech lat od daty pierwotnej wymagalności roszczenia.

 

BTE został wycofany z polskiego systemu prawnego już 25 września 2015 roku, kiedy Sejm przyjął ustawę, która znosiła BTE. Co prawda „w grze” pozostały windykacje wszczęte na mocy BTE wcześniej, ale orzeczenie SN znacznie ułatwia życie tysiącom osób, wobec których wszczęto egzekucję. Co jednak musi zrobić dłużnik, gdy chce powołać się na przedawnienie? W tym celu musi zgłosić zarzut przedawnienia w sądzie. W sytuacji, gdy dostanie nakaz zapłaty, powinien napisać wobec niego sprzeciw.

 

Trzy kosy zamiast BTE

 

Wycofanie BTE z polskiego systemu prawnego nie oznacza jednak braku szybszej ścieżki dochodzenia roszczeń dla banków. Klient instytucji finansowej zazwyczaj i tak jest na przegranej pozycji – mówiąc prosto albo akceptuje zasady gry i dostaje kredyt, albo nie.

 

Jedną z prawnych form, która doskonale zastępuje tytuł egzekucyjny są tzw. trzy kosy (art. 777 kodeksu cywilnego). Chodzi o oświadczenie w formie aktu notarialnego o dobrowolnym poddaniu się egzekucji. W takiej sytuacji – podobnie jak w przypadku BTE – po uzyskaniu klauzuli wykonalności, postępowanie egzekucyjne może być wszczęte.

 

Na tej samej zasadzie na rynku nieruchomości istnieje tzw. najem okazjonalny. Najemca również w formie aktu notarialnego oświadcza o dobrowolnym poddaniu się egzekucji. Niestety koszty ewentualnego oświadczenia w postaci aktu notarialnego ponosi kredytobiorca, a te mogą być różne – w zależności od kwoty. Innym sposobem „wypełnienia dziury” po BTE może być nakaz podpisywania weksli in blanco.

 

Z deklaracji banków wynika jednak, że zarówno „trzy siódemki” jak i weksle nie są standardowymi formami zabezpieczeń i instytucje finansowe stosują je zazwyczaj w przypadku bardziej ryzykownych kredytów czy też wyższych kwot.

 

Marcin Moneta

Dział Analiz WGN