Jak podaje w swoim raporcie za I kw. 2015 Amron – Sarfin, w marcu 2015 r. zaakceptowano rekordową liczbę wniosków w MDM, bo aż 1 973 na kwotę 46,76 mln zł. Również dane z kwietnia – co prawda nieco słabsze od tych z marca – wskazują na rosnącą popularność programu. W kwietniu do Banku Gospodarstwa Krajowego wpłynęło 1856 wniosków. Tym samym tegoroczny limit wykorzystano już w 34 procentach. Należy tutaj koniecznie zaznaczyć, że to prawie tyle ile wykorzystano środków przez cały ubiegły rok (35 proc. z puli na 2014). W sumie wykorzystanie tegorocznego limitu wynosiło 246 mln zł. W ciągu miesiąca wysokość dopłat zwiększyła się o 26 mln zł.
Warto dodać, że wśród wniosków spora część dotyczy dopłat w kolejnych latach. Na 2016 rok klienci złożyli wnioski o wsparcie na łączną kwotę 51 mln zł.
W ciągu 4 miesięcy tego roku wpłynęło prawie tyle samo wniosków, co przez cały ubiegły rok. Od stycznia do końca kwietnia było ich 10,5 tys., podczas gdy ogólna liczba od początku programu wynosi 22 tys.
Choć ciągle udział kredytów w MDM w całej akcji kredytowej nie jest duży (wg Amron – Sarfin w okresie od stycznia 2014 roku do marca 2015 roku wyniósł 7,43% w ujęciu wartościowym i 8,47% w ujęciu ilościowy) to jednak można mówić o wyraźnie widocznym ożywieniu. Oczywiście pytanie jest o jego trwałość – dla porównania – w ubiegłym roku również wczesnowiosenne miesiące przynosiły bardzo dobre wyniki, tylko później tej dynamiki nie udało się utrzymać.
Gdzie program jest szczególnie popularny? Tu nic się nie zmienia – nadal, jak podaje Amron – Sarfin w najlepszej sytuacji niezmiennie są mieszkańcy Łodzi, gdzie aż 77% transakcji zawartych w I kwartale 2015 roku kwalifikowałoby się do dopłaty. Następne w kolejności pod względem dostępności mieszkań na rynku pierwotnym jest Poznań (64%) oraz Gdańsk (60%). W Warszawie 20% sprzedanych mieszkań mogłoby być kupionych z dofinansowaniem rządowym, natomiast we Wrocławiu – 18%. Najmniejsze szanse na dopłatę rządową mieli mieszkańcy Krakowa, gdzie limit ceny za 1 mkw. mieszkania wyniósł 5100 zł, natomiast średnia cena lokali mieszkalnych na rynku pierwotnym - 6 158 zł. Wg Amron tylko 9 proc. mieszkań z rynku pierwotnego „łapało się” do MDM.
Jak wiemy, rząd szykuje kroplówkę dla MDM, która ma sprawić, że uczestników jeszcze będzie przybywać. Pytanie, czy na pewno takie pompowanie pieniędzy będzie zgodne z ideą programu i interesami klientów.
Ustawodawcy szacują, że nowelizację w MDM uda się przeprowadzić już w połowie roku. A przewiduje ona m.in. że program Mieszkanie dla Młodych już niekoniecznie będzie tylko dla młodych. Z limitu wieku do 35 lat mają być zwolnione osoby i małżeństwa wychowujące co najmniej trójkę dzieci. Tacy klienci nie będą też związani wymogiem kupna swojego pierwszego własnościowego mieszkania. Inaczej mówiąc – będą mogły skorzystać z dopłat – i kupić mieszkanie w MDM nawet w sytuacji, gdy mają już nieruchomość na własność.
Rząd planuje też rodzinom z dziećmi zwiększyć wysokość dopłat – dla tych z dwójką dzieci z 15 do 20 proc. tzw. wartości odtworzeniowej mieszkania. Rodzina lub osoba z trójką dzieci otrzyma 30 proc. tej wartości (obecnie jest to także 15 proc.), będzie mogła tez liczyć na dofinansowanie do większej powierzchni mieszkania - 65 m2 (w innych przypadkach to 50 m2).
MDM ma również obejmować większą paletę nieruchomości – także tych budowanych przez spółdzielnie mieszkaniowe oraz powstałych w wyniku przebudowy np. starej kamienicy lub innego obiektu budowlanego.
Jak więc widzimy ustawodawca robi wszystko, by „pompować’ program. Rodzi się tylko pytanie, czy w obecnej formie rzeczywiście odpowiada on na potrzeby tych Polaków, niezależnie czy z dziećmi czy bez, którzy z powodu niskiej zdolności kredytowej nie mają szans na kupno jakiegokolwiek mieszkania? I dlaczego dofinansowywani mają być ludzie, którzy już mają własną nieruchomość i w celu realizacji swoich mieszkaniowych aspiracji mogą ją przecież sprzedać, by uzyskać w ten sposób wkład własny potrzebny do zakupu z kredytu innego mieszkania?
Na to pytanie odpowiedzi brak – poza jedną: chęcią poprawy wyników samego MDM i tym samym deweloperskiej sprzedaży mieszkań.
Teresa Michniak, Dział Analiz WGN