Z badań wynika, że robi to tylko 10 procent z nas. Jedną z przyczyn jest brak świadomości, że ZUS i Otwarte Fundusze Emerytalne nie dadzą gwarancji dostatniej emerytury - podkreśla Adam Sankowski, prezes Polskiej Izby Pośredników Ubezpieczeniowych i Finansowych. Dodaje, że polski system emerytalny opiera się w dużej mierze na finansowaniu bieżących emerytur przez pokolenia aktywne zawodowo. Na skutek zmian demograficznych coraz mniej osób wchodzi na rynek pracy, a coraz więcej pobiera emerytury. Przeciętna stopa zastąpienia wynagrodzenia, czyli proporcja między średnim wynagrodzeniem a emeryturą wyniesie zaledwie 40 do 50 procent. Tymczasem, ani Indywidualne Konta Emerytalne, ani też Indywidualne Konta Zabezpieczenia Emerytalnego nie wzbudzają zainteresowania naszych rodaków - podkreśla Adam Sankowski. Wyjaśnia, iż zakładano, że z IKE, który ruszył w 2004 roku, skorzysta 6-7 milionów osób. Tymczasem dzisiaj aktywnych kont jest tam 250 tysięcy. Nie sprawdziły się też IKZE wprowadzone w ubiegłym roku. Zakładano, że minimalnie skorzysta z nich 10 procent uprawnionych czyli milion sześćset tysięcy Polaków. Jednak kont, na które ta składka wpłynęła jest bardzo, bardzo niewiele. Według Adama Sankowskiego przyczyną braku zainteresowania Polaków oszczędzaniem na przykład w IKZE jest brak prawdziwej ulgi w III Filarze. Ulga w podatku PIT z racji oszczędzania na IKZE, jest w rzeczywistości kredytem podatkowym z ryzykiem zapłacenia wyższego podatku na wyjściu. Dlatego tego podatku nie powinno być - podkreśla Adam Sankowski. Ważne jest również, by ulga była nie procentowa, a kwotowa. Dzisiaj zarabiający na przykład 100 tys. zł rocznie, może odpisać 4 tys. zł od podstawy opodatkowania. Osoba zarabiająca średnią krajową - tysiąc kilkaset złotych.
Trzeba to zmienić - mówi prezes Sankowski. Przypomina, że prace w Sejmie nad projektem w tej sprawie powinny ruszyć pod koniec marca, a najdalej w kwietniu. Wyraził nadzieję, że nowe przepisy wejdą w życie 1 stycznia przyszłego roku.