Jeszcze niedawno podatnicy spierali się z fiskusem o to, czy używanie służbowych telefonów i aut do celów prywatnych jest przychodem podlegającym opodatkowaniu. - Dziś tych wątpliwości raczej nie ma, podatek trzeba płacić - mówił we wtorek dziennikarzom Jacek Bajson, doradca podatkowy, członek rady podatkowej Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan". - Ale nikomu nie śniło się, że przychodem może być też używanie służbowych telefonów, komputerów czy aut w celach... służbowych.
Niedawno NSA uznał, że tak właśnie jest. Sąd badał sprawę osób zatrudnionych w jednej z firm na kontraktach menedżerskich. Pracę wykonywali, korzystając ze sprzętu firmy. W 2004 r. urząd skarbowy uznał, że menedżerowie mają z tego tytułu przychód. I że należy się podatek. Firma broniła się długo, sprawa oparła się o NSA. Ale ten uznał, że udostępnienie przez firmę składników majątkowych menedżerom w celu wykonania usługi na rzecz firmy prowadziło do wzbogacenia menedżerów, a więc stanowiło dla nich przychód.
- Logika sądu była taka: gdyby menedżer zdecydował, że w pracy będzie wykorzystywał prywatny samochód, telefon i komputer, to najpewniej wynegocjowałby wyższe wynagrodzenie i zapłaciłby od niego wyższy podatek. Z tego wysnuł wniosek, że używanie firmowego sprzętu ma swoją cenę. Skoro więc menedżer wykorzystuje w pracy samochód, telefon i komputer należące do firmy, to są one dla niego nieodpłatnym świadczeniem, czyli przychodem podlegającym opodatkowaniu - tłumaczył Bajson.