W dziesięciu bankach znajdziemy ROR-y, na których więcej stracimy niż zyskamy. Przejrzano się im bliżej. Okazało się, że o darmowe konta jest trudniej niż myśleliśmy. W kilku bankach nie uświadczymy ich wcale. Przedstawiamy ranking najgorszych kont na rynku.
Liderem w wysokości opłat jest BNP Paribas. Tu każdy rachunek będzie nas sporo kosztować, ale najwięcej zapłacimy za konto z pakietem L, które oferuje bezpłatne wypłaty z bankomatów w całym kraju, darmowe przelewy internetowe oraz kartę debetową. Porównywarka dostępna na stronie internetowej banku po wskazaniu, że jesteśmy pełnoletni i chcemy korzystać z darmowych bankomatów, zasugeruje nam wybranie właśnie tej oferty. Nic dziwnego - za jego prowadzenie trzeba zapłacić 15 zł miesięcznie. Za coś, co w niektórych bankach jest za darmo, w BNP zapłacimy 180 zł rocznie. Jedyną zaletą tego ROR-u jest darmowy pakiet usług assistance oraz abonament medyczny AXA MED. Podobnie wysokie koszty generuje rachunek w Invest-Banku. Tu również prowadzenie konta kosztuje 15 zł. ROR jest oprocentowany na oszałamiające 0,10 proc. w skali roku. Całkowity koszt to 179,20 zł. Trzecie najdroższe konto oferuje MultiBank. Rachunek w taryfie Active pochłonie rocznie 174 zł. Detaliczne ramię BRE Banku uchodzi za bank dla klasy średniej. Jak wiemy, bogactwo nie bierze się z rozrzutności i płacenie za rachunek, który możemy mieć za darmo, raczej nie będzie rozsądnym wyborem. Nie zawsze dołączenie do konta programu premiowego gwarantuje zysk. Do takiej sytuacji dochodzi w przypadku Konta bez Kantów BOŚ Banku. Był to pierwszy rachunek na rynku, który płacił i nadal płaci klientowi za wykonywanie różnego typu operacji na koncie. Podstawową stawką jest 1 zł - tyle dostaniemy za wykonanie przelewu. Bank obiecuje nam maksymalnie do 60 zł miesięcznie. Jednak zarówno karta, jak i prowadzenie konta kosztują - łącznie 13 zł miesięcznie. Średnio aktywny klient więcej straci niż zyska. Koszt w skali roku to 96 zł. Kolejnym przykładem jest Konto Wydajesz & Zarabiasz od BZ WBK. Jeśli będziemy płacić przypisaną do niego kartą, bank zwróci nam 1 proc. wydatków dokonanych w supermarketach, sklepach spożywczych i na stacjach benzynowych. BZ WBK obiecuje nawet do 500 zł miesięcznie! Według danych GUS ("Mały Rocznik Statystyczny 2012") Polacy średnio wydają na jedzenie i paliwo 34,6 proc. swojego domowego budżetu. Zakładając, że obrót na karcie wyniesie 981 zł (10 transakcji po 98,1 zł), to 34,6 proc. od tej sumy równa się 339,43 zł. Dopiero od tej wartości należy obliczyć procent zwrotu. Bank odda nam więc niecałe 3,40 zł miesięcznie, a jednocześnie policzy sobie za kartę debetową oraz przelewy internetowe. Podliczając wszystkie wydatki przy przyjętych założeniach, stracimy rocznie blisko 50 zł. Wykonując więcej niż pięć przelewów, do każdego następnego dopłacimy 20 groszy - to koszt kodu, który otrzymamy za pomocą SMS-a. Z kolei, aby otrzymać 500 zł zwrotu, musielibyśmy za pomocą karty wydać 50 tys. zł miesięcznie!
Jak widać, decydując się na współpracę z nowym bankiem należy szczegółowo przeanalizować jakie koszty nas czekaj. Nie warto decydować się na ofertę, bo cos jest za darmo.