Jednym z głównych motorów rozwoju PKB w Polsce jest konsumpcja. Do tej pory to wydatki Polaków sprawiały, że Polska była zieloną wyspą. Jednak ekonomiści ostrzegają, że to koniec eldorado.
W lipcu trzeci miesiąc z rzędu poprawiały się nastroje Polaków. Stąd publikowany przez GUS bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK) wyniósł minus 27 pkt i był na poziomie o 1,5 pkt wyższym niż miesiąc temu i o 3,3 pkt wyżej niż w najgorszych w tym roku miesiącach – marcu i kwietniu. Polacy poprawili swoją ocenę bieżącej sytuacji, jak i przyszłej. Lepiej też postrzegają zmiany w ogólnej sytuacji kraju.
Ekonomiści uzasadniają, że to jeszcze echo optymizmu związanego z organizacją przez Polskę turnieju Euro 2012. Polacy poluzowali pasa, więcej konsumowali, lepiej się bawili, poczuli się szczęśliwsi.
Jednak wkrótce taka sytuacja zupełnie się zmieni. Sprzedawcy muszą się także nastawić na spowolnienie. Od początku ubiegłego roku sprzedaż rosła szybciej niż dochody, co świadczy o tym, że po części pokrywana była z oszczędności. Teraz te możliwości się wyczerpują. Analitycy spodziewają się, że wzrost sprzedaży detalicznej w kolejnych miesiącach spowolni do 5 proc. r./r. Realnie, czyli po uwzględnieniu stopy inflacji, wyniesie 1 proc.