Wszyscy gracze giełdowi znają zasadę, mówiącą że to co spadło musi wzrosnąć. Zadziałała i tym razem. Największe zwyżki notują niedawni liderzy strat. I dotyczy to nie tylko giełdowych outsiderów, ale też blue chipów.

Obecni liderzy wzrostów na parkiecie, którym groziło widmo bessy, to niedawni najwięksi spadkowicze. Wzrosty są bardzo dynamiczne, nie dają jednak pokrycia na straty. Tak więc jedynie nabywcy tych walorów w okresie ich najniższej wartości mogą być teraz zadowolenia. Ci, którzy są ich posiadaczami nieco dłużej, wciąż nie odrobili swoich strat. Przy okazji warto też zwrócić uwagę na brak symetrii sytuacji gdy akcje tracą i zyskują na wartości. Aby odrobić spadek notowań sięgający 50 proc., papiery muszą wzrosnąć nie o 50, ale o 100 proc.