Aby dostać się do endokrynologa w przyszpitalnej przychodni przy ul. Sztabowej we Wrocławiu trzeba czekać aż siedem lat. NFZ postanowił przeprowadzić tam kontrolę i wyciągnął konsekwencje. Przychodnia musi zapłacić 3 tysiące złotych kary. - Kontrola była przeprowadzona w trybie doraźnym, na podstawie informacji, że kolejki do endokrynologa są bardzo długie. To była jedyna poradnia na Dolnym Śląsku, która zapisywała pacjentów do specjalisty na 2020 rok – tłumaczy w rozmowie z Onetem Joanna Mierzwińska, rzeczniczka dolnośląskiego oddziału NFZ. Jak się okazało po kontroli, listy kolejkowe na zapisy do specjalisty były źle prowadzone. Znajdowali się na niej pacjenci, którzy byli pod stałą opieką lekarza, a według przepisów do kolejki można zapisać tylko pacjentów tzw. pierwszorazowych. Przychodnia dostała też zalecenie, by nie łączyć przypadków pilnych z tzw. stabilnymi. Na skutek nieprawidłowości, nałożono na przychodnię karę umowną w wysokości 1 proc. wartości kontraktu z NFZ w kontrolowanym zakresie. W tym przypadku jest to kwota 3 tysięcy złotych. - Poradnia endokrynologiczna przy ul. Sztabowej ma najmniejszy kontrakt na endokrynologię na Dolnym Śląsku. Nie dostała go w konkursie podstawowym, w którym do podziału były największe pieniądze, ale w uzupełniającym. W pierwszym konkursie placówka nie spełniała bowiem wymagań i ostatecznie przyznano jej fundusze dlatego, że ma oddział endokrynologiczny i zapewnia też tzw. kontrolę pohospitalizacyjną. Dodatkowo na rynku mało jest endokrynologów i zależy nam, by każdy gabinet o tej specjalizacji miał taki kontrakt – mówi Mierzwińska.