Jednym nich jest Dolcan, który planuje rozpoczęcie budowy osiedla na aż 250 mieszkań w Częstochowie. Firma deklaruje, że nad planem wejścia do tego miasta pracuje od kilku lat, poza tym prowadzi tam hotel i nie jest to dla niej zupełnie obca lokalizacja. Wejścia na nowy rynek nie wyklucza też Polnord. Spółka prowadzi na ten temat rozmowy, a interesują ją duże projekty w największych polskich miastach. Większość deweloperów woli jednak skoncentrować się na miastach, które już zna. – Wejście na nowy rynek wiąże się z wieloma wyzwaniami. Największym jest budowa wizerunku i rozpoznawalności marki. Dopóki nie unormuje się sytuacja na rynku kredytowym, która przełoży się na popyt, deweloperzy nie będą skłonni podejmować dodatkowego ryzyka i wchodzić na nowe rynki – ocenia Andrzej Gutowski, dyrektor sprzedaży i marketingu w Ronsonie, który działa obecnie w Warszawie, Poznaniu, we Wrocławiu oraz w Szczecinie.
Dla deweloperów inwestycje w nowych lokalizacjach wiążą się nie tylko z koniecznością rozruszania machiny marketingowej, lecz także utrzymania nowego biura sprzedaży. Dla jednego projektu te koszty są często zbyt wysokie, dlatego najlepiej w nowym mieście rozpocząć dwa, trzy nowe projekty. – Przy słabym rynku mało kto będzie się na to decydował. Dywersyfikacja i uruchamianie działalności w nowych miastach to strategia, która lepiej sprawdza się w czasach dobrej koniunktury . A obecna nie sprzyja. W 2012 r. banki podpisały z klientami 196,6 tys. umów o kredyt mieszkaniowy, o prawie 15 proc. mniej niż przed rokiem. Aż o 20,5 proc., do 39,1 mld zł, spadła jednocześnie wartość zaciąganych kredytów – wynika z danych Związku Banków Polskich.