Firma uważa, że utrzymywanie wyższych cen rozmów za połączenie z numerami z Play to "dojenie klientów" i nadużywanie pozycji dominującej Dlatego chce odszkodowania. Play, czwarty pod względem liczby klientów operator komórkowy, szykuje się do batalii prawnej z konkurentami w sprawie niższych cen usług. Chodzi o ceny, które płacą klienci Orange i T-Mobile, a także Plusa, dzwoniący do Playa. Pole do obniżek powstało po tym, jak Urząd Komunikacji Elektronicznej ściął o połowę hurtowe stawki połączeń. Największe sieci niespecjalnie garną się jednak do zmian w cennikach, bo utrzymanie dotychczasowych stawek oznacza dla nich ekstraprzychody. Stawka hurtowa spadła z ponad 15 groszy za minutę do 8,26 grosza. Jednocześnie zniknęła też asymetria, która oznaczała, że Play dostawał więcej w hurcie, niż sam oddawał konkurentom. Taki przywilej dał mu regulator, by zaostrzyć konkurencję na rynku.
W ślad za obniżką stawek w hurcie pójść powinny obniżki cen detalicznych. Jedynym operatorem, który wykonał ruch w tym zakresie, jest Plus. Od początku lutego taniej za minutę w tej sieci do Playa płacą klienci korzystający z ofert Plus Mix i Plus na Kartę, a także w abonamencie dla osób prywatnych i firm (zmiany weszły w życie 8 lutego i dotyczą tylko nowych klientów). Orange i T-Mobile na razie milczą. Stop dojeniu klientów – zagrzmiał Play ustami swojego rzecznika Marcina Gruszki. Podkreśla on, że po zrównaniu stawek MTR nie ma powodów do utrzymywania wyższych cen w Orange i T-Mobile. Gruszka przyznaje, że Play zarabiał na asymetrii duże pieniądze i dzięki niej mógł konkurować niższymi cenami. Zarobiliśmy miliard, może więcej, ale od samego początku wszyscy, w tym Orange, równoważyli sobie tę stratę z nawiązką poprzez wyższe stawki do Playa. Płacili klienci. Z każdą obniżką stawek MTR przychody wielkiej trójki rosły, ponieważ stawki do Playa nie malały. Płacili klienci. Ile wynoszą te przychody? Miliard, może więcej. Tego nikt nie powie – podkreśla rzecznik.