Znaczki w ciągu ostatniego stulecia zyskiwały średniorocznie 2,9 proc. powyżej inflacji, podczas gdy złoto tylko 0,7 proc.
SG100 Rare Index Stamp — wskaźnik londyńskiej firmy filatelistycznej Stanley Gibbons — w ciągu ostatnich 10 lat zyskał 242 proc., a same walory filatelistyczne znajdują się już od dziesięcioleci wśród najlepszych inwestycji. Doceniły je nie tylko brytyjska rodzina królewska i rodzina Rothschildów, ale również Warren Buffett i Bill Gross z firmy inwestycyjnej Pimco. Mimo to filatelistyka wciąż jest w Polsce najbardziej niedocenianym segmentem kolekcjonerstwa i inwestycji. Najdroższym znaczkiem na świecie jest szwedzki Three Skilling Banco Yellow z 1855 r. Jego kilogram wart byłby 86 mld USD, co zdaniem filatelistów miałoby dowodzić, że znaczki są najcenniejszym towarem na świecie… przynajmniej pod względem wagowym. Niestety, Three Skilling jest unikatem. Wielokrotnie zmieniał właścicieli i zawsze bił rekordy sprzedaży. W 1990 r. wart był 1 mln USD, a sześć lat później 2 mln USD. Ostatnio pojawił się na aukcji 2 lata temu i został sprzedany za co najmniej 2,3 mln USD. Co najmniej, ponieważ dokładna kwota nie została ujawniona, wiadomo tylko, że walor sprzedała firma finansowa na spłatę długów, a kupiło międzynarodowe konsorcjum. Najsłynniejsze znaczki pojawiają się na aukcjach niezmiernie rzadko, podobnie jak słynne „Słoneczniki” Van Gogha. Ich ceny są również mało przystępne. Zamiast więc czekać kilkanaście lat na jednocentówkę Gujany Brytyjskiej z 1856 r., na którą trzeba by było wydać ponad milion dolarów, lepiej poszukać czegoś dostępnego i tańszego. A jest w czym wybierać. Od lat drożeją rzadkie odmiany znaczków brytyjskich. Wartość katalogowa dwupensowego niebieskiego znaczka z 1840 r. (SG5) wynosiła w 1998 r. 5,5 tys. GBP, a w 2007 r. 16 tys. GBP, co dało w ciągu dziewięciu lat 10,5 tys. GBP zysku, czyli 191 proc. Wydawałoby się, że to już wystarczająco dużo. Tymczasem w ubiegłym roku wycena dwupensówki wzrosła do 35 tys. GBP. Oznacza to, że w ciągu ostatnich 10 lat podrożała o 367 proc. Dobrą inwestycją jest też czarna jednopensówka z tego samego roku, która w ciągu ostatniej dekady podrożała z 3,5 tys. GBP do 12 tys. GBP, czyli o 243 proc. Późniejsze znaczki również drożeją. Dwufuntowy brązowy znaczek brytyjski (SG132) z 1882 r. podrożał w ciągu ostatnich pięciu lat z 85 do 150 tys. GBP, czyli o 76 proc. 2,5-funtowy niebieski znaczek z 1936 r. można było kupić w 2002 r. za 6 tys. GBP, a dzisiaj trzeba zapłacić 11 tys. GBP. Przykładów takich jest wiele i nie oznacza to, że potencjał ich wzrostu się wyczerpał. Chętnych jest coraz więcej, a rarytasów nie przybędzie. Najszybciej drożeją jednak znaczki chińskie. Stanely Gibbons po raz pierwszy opublikował China Rare Index Stamp w 2006 r. Od tamtego czasu dał on średnioroczną stopę zwrotu 51 proc. Zainteresowani inwestycją w znaczki nie muszą być ani multimilionerami, ani znawcami. W przygotowaniu portfeli inwestycyjnych może im pomóc wyspecjalizowana firma, tak jak najbardziej znany brytyjski Stanley Gibbons, który tworzy portfele o różnych przedziałach cenowych. W skład bogatszego może wejść np. koperta z 1840 r., ofrankowana dwoma dwupensowymi znaczkami w kolorze niebieskim oraz jedną czarną jednopensówką. Wszystkie trzy znaczki w pięknym stanie z szerokimi marginesami dokładnie skasowane kasownikiem w postaci krzyża maltańskiego w kolorze czerwonym, oferowane są z certyfikatem eksperta i kosztują 85 tys. GBP. Do tego można dołożyć poziomą parę czystych jednopensowych znaczków w kolorze czarnym z 1840 r. w dobrym stanie, z szerokimi marginesami oraz oryginalną gumą. Bardzo rzadki walor z certyfikatem eksperta wart jest 35 tys. GBP. Klient z bardziej zasobnym portfelem zamiast dwóch jednopensówek może wybrać walor składający się z czterech nierozerwanych znaczków. Na cenę znaczka ma wpływ nie tylko rok jego wydania i fakt, czy jest czysty, czy stemplowany, ale również jego nakład. Pod kątem inwestycyjnym najlepiej kupować znaczki bardzo rzadkie, a co się z tym wiąże droższe. Kupować powinno się znaczki czyste, nie kasowane, w bardzo dobrym stanie. Znaczki cięte muszą mieć szerokie, wyraźnie odznaczające się marginesy z każdego boku. Im marginesy szersze, tym cena (nawet tego samego wydania) będzie wyższa. Najcenniejsze walory filatelistyczne, szczególnie te, które były w przeszłości fałszowane, koniecznie muszą posiadać atest autentyczności wystawiony przez upoważnionego eksperta. Droższe od pojedynczych znaczków są tzw. całości z obiegu pocztowego — koperty z naklejonymi znaczkami i odpowiednimi kasownikami pocztowymi, potwierdzającymi przebyty szlak. Wartość w tym przypadku gwarantuje duża liczba kasowników w rzadkich odmianach i kolorach tuszu.