Na spotkaniu w czwartek z ambasadorami "27" szef gabinetu Rompuya przekonywał, że projekt budżetu już teraz jest 20 mld euro niższy niż budżet 2007-13. Jak wynika z ujawnionego dokumentu, na trwającym blisko cztery godziny spotkaniu ambasadorów 27 państw UE w czwartek z szefem gabinetu przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya, nową propozycję budżetu UE w najostrzejszych słowach odrzucało pięć państw: Francja, Hiszpania, Portugalia, Słowenia (głównie ze względu na cięcia w rolnictwie) oraz Rumunia (za cięcia ok 4 mld euro w jej kopercie funduszy spójności). Płatnicy netto: Wielka Brytania, Niemcy, Finlandia, Dania, Szwecja, Austria i Holandia przyjęli z zadowoleniem zaproponowane przez Van Rompuya cięcia (ok. 75 mld euro), ale wystąpili o większe. Z tym jednak niuansem, że przedstawiciel Niemiec, największego płatnika do unijnej kasy, a także Finlandii i Danii, mieli powiedzieć, że propozycja Van Rompuya "jest dobrą podstawą do startu negocjacji". Ponadto kraje-przyjaciele spójności (w tym Polska) oraz kraje-przyjaciele rolnictwa (w tym Francja, Hiszpania, Austria, Belgia, Portugalia i Irlandia) krytykowały na spotkaniu w czwartek cięcia w bronionych przez siebie politykach. Źródła dyplomatyczne mówią, że Herman Van Rompuy przedstawi nową propozycję budżetu UE dopiero tuż przed przyszłotygodniowym szczytem UE 22-23 listopada, po wtorkowym posiedzeniu w Brukseli ministrów ds. europejskich (na poniedziałek wieczorem zaplanowana jest kolacja Van Rompuya z nimi). Ale nie należy w niej oczekiwać wielkich zmian liczbowych, bo zdaniem Van Rompuya cięcia zaproponowane przez niego w nowym projekcie budżetu 2014-20 już są znaczące. Po dokonanych cięciach około 75 mld euro w ostatniej propozycji, teraz projekt zakłada wydatki UE na poziomie 973,2 mld euro (w tzw. zobowiązaniach) w ciągu siedmiu lat, podczas gdy trwający obecnie budżet UE na lat 2007-13 jest o 20 mld większy. Czy ta argumentacja zadowoli płatników netto - pokaże szczyt, na którym "wszytko się może zdarzyć", uważają źródła dyplomatyczne. Szef gabinetu Van Rompuya miał naciskać na czwartkowym spotkaniu, że porozumienie na szczycie w listopadzie jest w interesie wszystkich. Nie ma też podstaw, by myśleć, że później pojawią się nowe elementy, które ułatwią kompromis. Miał też ostrzegać, że koszty braku porozumienia poniosą wszyscy - nie tylko beneficjenci budżetu, ale też płatnicy netto. W 2013 wygasną bowiem korekty obniżające składki do unijnej kasy Niemiec, Holandii i Szwecji. W mocy pozostanie tyko rabat brytyjski, bo jest on zapisany w prawie unijnym jako stały. Szczyt UE ma się rozpocząć w czwartek od spotkań bilateralnych Van Rompuya z poszczególnymi szefami państw i rządów. Dyskusje w gronie wszystkich przywódców zaplanowano dopiero o godz. 20, od spotkania z szefem Parlamentu Europejskiego Martina Schulza.