Prawie połowę z nich umorzono lub w ogóle nimi się nie zajęto. Śledztwa te są teraz wznawiane. Jak wynika z raportu, do którego dotarli dziennikarze „Gazety Wyborczej”, z 146 prowadzonych spraw tylko 41 zakończyło się oskarżeniem. Twórcy raportu podają, że sześćdziesiąt śledztw bezzasadnie umorzono lub odmówiono wszczęcia postępowania w ich sprawach. Prokuratorom polecono już ponowne przyjrzenie się tym przypadkom. Wszystko oczywiście zaczęło się od Amber Gold . Prokuratura Generalna zajęła się śledztwami w sprawie parabanków dopiero po wybuchu afery Amber Gold. Marcin P., założyciel gdańskiej spółki, jest oskarżony między innymi o nielegalne udzielanie kredytów i fałszowanie dokumentów. W wyniku afery Amber Gold poszkodowanych zostało kilka tysięcy osób. Ich wierzytelności sięgają prawie siedmiuset mln zł, podczas gdy majątek spółki szacuje się na około 1sto mln zł. Kilka tygodni temu śledztwo w sprawie gdańskiej spółki przeniesiono do Łodzi. Aktualnie, nad śledztwem pracuje zespół złożony z pięciu prokuratorów. Sprawie parabanków kilka tygodni temu przyjrzeli się niektórzy dziennikarze. Z ich doniesień wynika, że chociaż instytucje tego typu pożyczają drożej od banków, to niekoniecznie podczas zawierania umowy oszukują swoich klientów. Dodatkowo uzyskanie pożyczki od ręki nie jest w parabanku takie łatwe, w przeciwieństwie do tego, co mówią reklamy.
Wbrew pozorom, nie ma szansy na kredyt lub formalnie – pożyczkę w pięć minut. Fakt, że ktoś prowadzi działalność gospodarczą, skreśla go na wstępie. Procedura weryfikacji dochodów przedsiębiorcy byłaby tak skomplikowana, że prawdopodobnie tydzień nie wystarczyłby na zgromadzenie wszystkich dokumentów. Z osobą, która ma umowę o pracę jest dużo łatwiej. Jednak potrzebne jest zaświadczenie o dochodach od pracodawcy i wyciąg z rachunku. Nie ma możliwości pominięcia informowania pracodawcy o planowanej pożyczce. Zaświadczenie musi być podpisane i opieczętowane.