Poniżej kilka przykładów:  "Recepcjonista z biegłym angielskim i 10-letnim doświadczeniem", "kucharz mówiący płynnie w języku hindi i potrafiący (perfekcyjnie!) przygotowywać dania wietnamskie". Albo "menedżer, który zna się nie tylko na logistyce, lecz także na produkcji i zakupach". Do tego niczym mantra w każdej ofercie przewijają się te same cechy, jakich oczekują od pracowników firmy: kreatywność, dyspozycyjność, odporność na stres i entuzjazm. To już jednak wieloletni standard.  Przedstawiciele branży rekrutacyjnej przyznają, że wymagania pracodawców rosną proporcjonalnie do bezrobocia. Ich zdaniem często żądają od kandydatów wykluczających się umiejętności. Jedna z dużych warszawskich firm szuka menedżera, który z jednej strony ma być współczujący i fajny, ale z drugiej oczekuje się od niego, że będzie wyciskał z pracowników ostatnie soki. Najgorzej jednak mają menedżerowie średniego i wyższego szczebla, od których w dzisiejszych czasach coraz częściej wymaga się, aby przejęli zadania, które do tej pory wykonywało dwóch lub trzech specjalistów. Oczywiście zwolnionych w ramach wprowadzanych w firmie oszczędności.  Pracownik jednej z firm rekrutacyjnych  podliczył, że obecnie ma o 15 procent  więcej zleceń na znalezienie specjalistów łączących dwie funkcje w ramach jednego etatu niż rok temu. Podobnie jest w innych agencjach Wszystkie zgodnie podkreślają, że obecnie największe zainteresowanie multizawodowcami jest w branży motoryzacyjnej, przemyśle ciężkim oraz w sektorze dóbr szybko zbywalnych (FMCG).