To już trzecia inauguracja roku akademickiego, której towarzyszą manifestacje NSZZ "Solidarność". Jak powiedział prof. Edward Malec, przewodniczący Krajowej Sekcji Nauki NSZZ "Solidarność", kierownik Zakładu Teorii Względności i Astrofizyki Uniwersytetu Jagielońskiego, jeden z problemów polskiej nauki to niskie płace, które powodują, że naukowcy nie koncentrują się na swojej głównej działalności, lecz szukają dodatkowych źródeł dochodu. Co oznacza brak zmian? Brak zmian oznacza, że sytuacja, w której naukowcy odchodzą do sektora prywatnego, a inni pracują na wielu etatach, będzie się pogłębiać. Związkowcy podkreślają jednak, że godne uposażenia w połączeniu z możliwością rozwoju i prowadzenia badań skłonią wielu naukowców do pracy dla jednego pracodawcy. Profesor Malec dodaje także, że  ma nadzieję, że w przyszłym roku takiej pikiety nie trzeba będzie organizować. To zależy od tego, czy minister nauki Barbara Kudrycka i rząd podejmą poważne działania na rzecz rozwoju polskiej nauki. Warunkiem wystarczającym do rezygnacji z protestu jest przeprowadzenie zapowiadanych podwyżek. Chodzi o około sześcio-procentowy wzrost uposażeń. Związkowcy podkreślają, że godne uposażenia w połączeniu z możliwością rozwoju i prowadzenia badań skłonią wielu naukowców do pracy tylko dla jednego pracodawcy.
Jak sugerują, podwyżki mogłyby też odbywać się w uzależnieniu od deklaracji, że pracownik naukowy nie podejmie pracy poza właściwą uczelnią, przy zachowaniu prawa wyboru: podwyżka i praca dla jednej uczelni albo praca na kilku etatach. Tego rodzaju rozwiązania wprowadzono np. w Portugalii i zjawisko wieloetatowości uległo tam ograniczeniu.