Zabudowa przysłupowa, powstała w wyniku zderzenia dwóch odmiennych i zantagonizowanych ze sobą kultur – ekspandującej na wschód fali osadnictwa zachodniego, zwłaszcza germańskiego i okrzepłej tu od pradziejów kultury słowiańskiej. Do czasów nam współczesnych przetrwały stosunkowo nieliczne przykłady tego ponadczasowego, praktycznego i bardzo estetycznego stylu budownictwa ludowego, nierzadko przechodzącego w całe zespoły urbanistyczne. Tak jest np. we wschodnio-saksońskich miejscowościach Ebersbach, Hirschfelde, Markersdorf , a do niedawna również w polskiej Bogatyni i w jej okolicach. Na całym obszarze – pomiędzy Szwajcarią Saksońską (Sachsische Schweiz) a Karkonoszami (Liberec – Czechy i Dolny Śląsk – Polska) pozostało ok. 19 tysięcy unikatowych budynków, które mają wielką szansę na wpisanie ich na listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Najstarszym zachowanym na Dolnym Śląsku przykładem drewnianej architektury ludowej jest wybudowany w 1602 roku tzw. „Dom Gwarków” w Jeżowie Sudeckim. Domy przysłupowo-zrębowe są dla tego transgranicznego regionu tym, czym dla okolic Zakopanego domy w stylu podhalańskim.
Historię domów przysłupowych datuje się od przełomu XIV i XV wieku (analiza historyczna osadnictwa sugeruje jednak wiek XII), ale pełny rozkwit tego typu budownictwa nastąpił dopiero w XIX stuleciu. Z tego też czasu pochodzi większość zachowanych obiektów będących swoistą perłą architektury ludowej. Powstawały one na obszarach wiejskich i w miarę upływu czasu były przez kolejne pokolenia mistrzów sztuki ciesielskiej udoskonalane. Mieszanej funkcji obiektów odpowiada mieszana ich konstrukcja. Regułą jest jednak zawsze drewniana, zrębowa część mieszkalna tworząca tzw. „duszę” budynku oraz murowana, najczęściej kamienna sień i część gospodarcza. Dach lub piętro wsparte były na okalających część parterową „przysłupach”. Genezę rozwiązań konstrukcyjnych „domów przysłupowych”, wyjaśnia bardzo prawdopodobnie brzmiąca hipoteza, wiążąca to rozwiązanie z rozwijającym się na tych terenach rzemiosłem tkackim. Taka specyficzna konstrukcja eliminowała wywoływane pracą warsztatu wibracje, co przy jednolitej konstrukcji obiektu zagrażałoby statyce całego budynku.
Charakterystyczne dla tej prostej, niewyszukanej budowli jest też pionowe deskowanie ścian, zwłaszcza szczytowych. Każdy z domów przysłupowych to indywidualne, niepowtarzalne dzieło miejscowych rzemieślników, posiadające unikalne i jedyne w swoim rodzaju detale architektoniczne, nadające wznoszonym obiektom ich indywidualny charakter. Domy przysłupowe powstawały głównie na terenach wiejskich. Budowali je wszyscy: biedne chłopstwo, średnio zamożne mieszczaństwo, po bogatych inwestorów, którzy stali się z czasem swoistymi mecenasami sztuki ludowo-architektonicznej, pozwalając nam współczesnym smakować wyrafinowany styl, smak i urok tego praktycznego budownictwa. Nie ma już niestety w Europie zbyt wielu przykładów tak wspaniałego budownictwa i tak wartościowej architektury ludowej.
Restauracja zabytkowych obiektów rozpoczęła się na większą skalę dopiero po wprowadzeniu możliwości ich współfinansowania ze środków Unii Europejskiej. Do dzisiaj przodują w tym Niemcy. Pierwszy poważny projekt, uwzględniający współpracę ponad graniczną zainicjowały samorządy niemieckich powiatów ziemskich Löbau-Zittau, Bautzen (Budziszyn) i Sächsische Schweiz (Szwajcaria Saksońska) oraz czeskie okręgi Liberec i Ústi nad Labem. Z czasem dołączyła do projektu, reprezentowana w powiatach zgorzeleckim i lubańskim, strona polska.
„Kraina Domów Przysłupowych” to projekt zmierzający do utrwalenia architektury przysłupowej jako wyjątkowego elementu charakterystycznego dla Regionu Górnołużyckiego oraz Pogórza Izerskiego. To wyróżnik zasługujący na miano wielkiej atrakcji turystycznej tych ziem, których historia jest wspólną spuścizną zamieszkujących je przez wieki ludów. Po czasach zaniedbań i wręcz zapomnienia, region, w którym zachowane budowle przysłupowe zostały objęte opieką konserwatorską, coraz bardziej zyskuje na atrakcyjności turystycznej.
Największa koncentracja „domów przysłupowych” występuje we wschodniej części Saksonii. Metodycznie prowadzone przez naszych zachodnich sąsiadów od początku lat 90 -tych prace inwentaryzacyjno-rewitalizacyjne, pozwoliły skatalogować na tym obszarze już ok. 6,2 tys. takich obiektów. Podobne działania od lat prowadzone są również po stronie czeskiej, gdzie zlokalizowano i opisano już ponad 3600 „budynków przysłupowych”.
Najpóźniej, bo dopiero od 2004 roku, badania tej unikatowej w skali Europy substancji budownictwa ludowego prowadzi strona polska. Tylko w dwóch przebadanych dotąd powiatach - zgorzeleckim i lubańskim, objęto nimi już ok. 400 takich obiektów. Razem pod opieką polskich służb konserwatorskich znajduje się już prawie 1000 budowli. Najwięcej najlepiej zachowanych „domów przysłupowych” znajduje się w Bogatyni, Sulikowie i Lubaniu.
Domy o konstrukcji przysłupowej były na dawnych terenach Dolnego Śląska równie popularne jak u naszych zachodnich i południowych sąsiadów. Niestety, większość swoją historię zakończyła w okresie rozkwitu polskiej energetyki. W przeszłości szczególnie chętnie były wznoszone na użytek tkaczy, których zachęcano do osadnictwa na tych terenach stwarzając im dogodne warunki życia i pracy. Tak było również w przypadku Bogatyni, która jak żadne inne miasto w Polsce (do czasów uruchomienia eksploatacji - metodą odkrywkową, bogatych złóż węgla brunatnego), posiadała imponującą liczbę takich obiektów. W samym mieście i okolicy przetrwało do dzisiaj tylko kilkaset takich budowli. Te przepiękne w swojej architekturze zabytki stoją w centrum, tworzą swoiste ciągi zabudowy wzdłuż głównych ulic miasta, zlokalizowane są na jego obrzeżach, oraz w bliższej i dalszej okolicy.
Do najciekawszych zalicza się te piętrowe, których szachulcowe ściany szczytowe najwyraźniej oddają swoisty rysunek drewnianych belek (najczęściej czarnych) na tle malowanego na biało szachulca (glina z sieczką lub wiórami). Wiele bezcennych obiektów na terenie Dolnego Śląska zostało już uratowanych i w pieczołowity sposób odrestaurowanych – tak jest w przypadku chociażby Sulikowa, gdzie najpiękniejszym i dominującym elementem tutejszego Runku jest para domów przysłupowych. W jednym z nich zlokalizowany został punkt informacyjny dedykowany „budownictwu przysłupowemu” oraz reprezentacyjne biuro poselskie i siedziby kilku organizacji pozarządowych. Upór i determinacja właścicielki restauracji „Piwnica Staromiejska” w Zgorzelcu – Elżbiety Lech-Gotthardt, pozwoliły na uratowanie dwupiętrowego „domu przysłupowego” z roku 1822. Ten prawie dwustuletni dom wraz ze szpalerem malowniczych rododendronów został przeniesiony, z likwidowanej przez Kopalnię Węgla Brunatnego Turów wsi Wigancice Żytawskie, na prywatną posesję jej właścicielski. Po trzech dniach demontażu, ale dopiero po 8 latach korowodów urzędniczych pięknie odrestaurowany budynek, nazwany na cześć swoich przedwojennych właścicieli Domem Kołodzieja świeci swoim blaskiem.
Zaskakujące jest jednak to, że starania Pani Elżbiety doceniono nie u nas, ale za zachodnią granicą. W 2006 r. Dom Kołodzieja dostał nagrodę Fundacji Umgebinde Land za wzorcowo przeprowadzoną rewitalizację, a czytelnicy Sachsische Zeitung przyznali jego właścicielce prestiżowy tytuł „najpopularniejszej Polki roku”.
Generalnie jednak stan techniczny domów przysłupowych jest, zwłaszcza po stronie polskiej, zły i nadal ulega postępującej degradacji. Domy przysłupowe, wznoszone były z materiałów mniej trwałych i odpornych na czynniki klimatyczne (drewno, glina) niż cegła czy kamień. Często też nieumiejętna konserwacja przez ich użytkowników pogarszała tylko walory konstrukcyjno-użytkowe.
Dzisiaj nie ma już wątpliwości, że drewniane budownictwo ludowe to szczególna wartość w krajobrazie kulturowym Europy, tym cenniejsza, że zdecydowanie rośnie ranga turystyki i wypoczynku. Wiele regionów, w tym Dolny Śląsk, buduje z mozołem swoją markę turystyczną mogącą, przy odpowiednich nakładach i promocji, wzmocnić naszą pozycję na turystycznej mapie Europy. Wymusza to jednak potrzebę podjęcia zdecydowanych, szybkich i skutecznych działań przeciwdziałających dalszej degradacji i ubytkowi tej unikatowej substancji. Mam nadzieję, że wieloletnie zabiegi wielu osób, entuzjastów i profesjonalistów (do których niewątpliwie należą: niestrudzona w swoich zabiegach prof. Elżbieta Trocka-Leszczyńska - Wydział Architektury Politechniki Wrocławskiej, czy Jacek Jakubiec – Prezes Fundacji Kultury Ekologicznej) spotkają się wreszcie ze zrozumieniem naszych władz, które zrozumieją, że ochrona i pielęgnacja krajobrazu kulturowego Dolnego Śląska jest ich powinnością i wręcz obowiązkiem.
Wraz z pojedynczymi przykładami ponadlokalnych inicjatyw, takich jak „Trójstronna Koncepcja Działań i Rozwoju Regionalnego Krainy Domów Przysłupowych Polska – Czechy – Niemcy” przyjęta w 2007 r. przez Konwent, czy pojedynczych projektów strony polskiej pojawił się wreszcie w Polsce sprzyjający klimat społeczny, ułatwiający budowanie autentycznego pomostu między narodami Niemiec, Czech i Polski, pozbawionego wszelkich historycznych i kulturowych uprzedzeń.
Prosimy, niech Kraina Domów Przysłupowych stanie się faktem – zachowajmy jej piękno i kunszt dla potomnych!
Krzysztof Strecker-Majewski
źródło: Property Journal 4-5/2010