Słupszczanka jest zbulwersowana sposobem naliczania podatku od nieruchomości. Urzędnicy zaokrąglili należną kwotę w górę o dziewięć groszy.
Starsza pani dostała pismo z ratusza w sprawie uregulowania podatku od nieruchomości na rok bieżący. W jej przypadku kwota wyniosła 25,91 zł. Jednak poniżej na dokumencie widnieje informacja, że po zaokrągleniu podatek od nieruchomości wynosi 26 zł. – Jeszcze w szkole mnie uczono, że jeżeli końcówka kwoty wyniesie do pięciu groszy, sumę zaokrągla się w dół. Tymczasem mi nakazuje się nadpłacić dziewięć groszy – mówi kobieta. – Może to niedużo przy jednej osobie, ale przy tysiącach płatników może dać już całkiem sporą sumę. A może mi tych dziewięciu groszy zabraknie, by bułkę kupić? Dlaczego słupscy urzędnicy referatu podatków i opłat lokalnych stosują taką praktykę, zapytaliśmy w urzędzie miasta. Okazuje się, że w przypadku podatków, odsetek za zwłokę czy opłat prolongacyjnych zasadą jest zaokrąglanie należności do pełnych złotych. Dawid Zielkowski, rzecznik prasowy prezydenta Słupska, twierdzi, że wynika to z przepisów Ordynacji podatkowej. – Zasady dotyczące zobowiązań podatkowych reguluje ustawa z 29 sierpnia 1997 r. Ordynacja podatkowa – informuje rzecznik. – Zgodnie z art. 63 paragraf 1 wymienionej ustawy kwoty podatków zaokrągla się do pełnych złotych w ten sposób, że końcówki kwot wynoszące mniej niż 50 groszy pomija się, a końcówki kwot wynoszące 50 i więcej groszy podwyższa się do pełnych złotych.