Instytucje finansowe są głównie zainteresowane zmiennością na rynku finansowym, czyli zarabianiem na wahaniach instrumentów finansowych. Także banki zarabiają znaczącą część swoich przychodów na kursie złotego – obroty na rynku walutowym w Polsce to około 3 mld euro dziennie i to tylko na rynku spot, a handluje się też instrumentami pochodnymi, gdzie obroty mogą być dużo wyższe. Dodatkowo duża część portfeli banków jest zaangażowana w obligacje. Gdy stopy procentowe spadają, to zysk (nawet jeśli jest papierowy) jest wykazywany w bilansach i pracownicy dostają premie. Im szybciej spadają stopy procentowe w porównaniu z poziomem rentowności po których nabyto obligacje, tym większy zysk. Jeśli nie będzie dalszych obniżek stóp, to może się zacząć gra na osłabienie złotego. A obniżek może nie być tak wiele, bo prognozy inflacji wcale nie są takie pewne, gdyż zależą od kursu. Kółko zależności się zamyka i można kalkulować, która strategia spekulacji będzie korzystniejsza dla inwestorów.

Dlatego między innymi powinniśmy przyjąć euro. Gdyż albo Polska wejdzie do strefy euro, unii bankowej i stanie się jednym z głównych krajów strefy euro, albo będziemy na obrzeżach Europy poddani przepływom rynku finansowego