Będziemy mogli pożyczyć od banku więcej na zakup własnego mieszkania, ale dostęp do kredytów będzie mniejszy.
Tak niektórzy analitycy oceniają skutki najważniejszych zmian proponowanych przez Komisję Nadzoru Finansowego w znowelizowanej Rekomendacji S. Dostęp do pożyczek hipotecznych ograniczą przede wszystkim nowe wymogi dotyczące wkładu własnego przy zakupie nieruchomości, a także praktycznie wycofanie z rynku kredytów walutowych, które będą oferowane jedynie kredytobiorcom uzyskującym trwałe dochody w obcej walucie. Rekomendowane przez KNF zmiany oznaczają dla klientów banków głównie pogorszenie się dostępu do kredytów. Pierwszą zmianą będzie zniknięcie z rynku kredytów walutowych. Wprawdzie miały one niewielki udział w rynku, bo nadzór już stopniowo ograniczał ich dostępność do tej pory. Jest to około 2-3 proc. udzielanych kredytów w ostatnim kwartale, czyli zmiana niewielka, ale jednak te kredyty, uznawane za tańsze przez wielu kredytobiorców, z rynku znikną. Według rekomendacji banki nie będą też kredytować pełnej wartości nieruchomości i mają ustalać wewnętrzne limity minimalnego wkładu własnego, które powinny zostać zatwierdzone przez radę nadzorczą. KNF za to wyznacza w rekomendacji maksymalne limity finansowania przez bank zakupu nieruchomości, co zdaniem eksperta, jest "zmianą niepokojącą". KNF chce, żeby od 2014 roku każdy nabywca miał przynajmniej 10 proc. wkład własny. W 2015 ma być to 20 proc. wkładu własnego. Czyli za 3 lata możemy mieć taką sytuację, że aby kupić przeciętne mieszkanie w Warszawie, będzie trzeba dysponować kwotą około 70 tys. złotych gotówki, bo będzie wymagany od nas 20 proc. wkład własny. A trzeba pamiętać, że musimy też ponieść koszty transakcyjne. W przypadku przeciętnego mieszkania w Warszawie wartego około 300 tys. złotych koszty transakcyjne wynoszą prawie 20 tys. złotych w przypadku mieszkania kupowanego z rynku wtórnego – na te koszty składają się np. podatek, opłata notarialna czy opłaty sądowe.