Od rana złoty gwałtownie osłabia się wobec głównych walut. Jeszcze w środę za franka płacono 3,39 a już w czwartek w południe kurs podskoczył do 3,45 zł. Dolar dziś około godz. 8 kosztował 3,24 zł, by po godz. 11 osiągnąć poziom 3,27 zł. To najwięcej od września br. Euro rozpoczęło czwartek na poziomie 4,14 zł, by w ciągu dwóch godzin zyskać dwa grosze. Zdaniem analityków inwestorzy dyskontują wczorajszą decyzję RPP o obniżeniu stóp procentowych. Marek Pokrywka z DM BOŚ mówi w rozmowie z HotMoney, że jeśli spełnią się zapowiedzi szefa NBP Marka Belki, który mówił o cyklu obniżek stóp procentowych, złoty będzie tracił na wartości. Jego zdaniem największe osłabienie czeka nas w stosunku do dolara. „Jeśli chodzi o franka to realny jest poziom 3,50 zł. Osiągnięcie tego kursu to kwestia kilku tygodni” - twierdzi Marek Pokrywka.  Zdaniem Pokrywki wzmocnienie szwajcarskiej waluty do poziomu 3,70 czy 4 zł nam nie grozi. Powód? Narodowy Bank Szwajcarii utrzymuje kurs franka w określonej relacji do euro i dopóki to się nie zmieni, nie spodziewam się specjalnych ruchów na parze EUR/CHF, a co za tym idzie CHF/PLN - zaznacza Marek Pokrywka.

Wysoki kurs franka jest dobrą okazją do zaciągnięcia kredytu hipotecznego w tej walucie. Można zyskać, bo przewartościowany frank w długim okresie się osłabi. Dla osób o silnych nerwach i chcących zarobić w krótkiej perspektywie okazją mogą być walutowe lokaty. Kurs franka przebił barierę 3,70 zł. A ponieważ Szwajcarzy zapowiedzieli walkę z jego umacnianiem, może to oznaczać, że jest on bliski maksimum. Zamożniejsi klienci, którzy chcą kupić mieszkanie na kredyt, powinni rozważyć zaciągnięcie go we franku – uważa Halina Kochalska, analityk Open Finance. – Jeśli waluta ta osiągnęła lub zaraz osiągnie maksimum, a później zacznie spadać, to kredytobiorca odczuje spadek rat i wartości kredytu – tłumaczy. Za zadłużeniem w szwajcarskiej walucie przemawia też to, że rata takiego kredytu nie jest wyższa, a często niższa niż w złotych (patrz grafika). – To efekt wzrostu stóp procentowych w Polsce i rekordowo niskich w Szwajcarii – mówi Jarosław Sadowski, analityk Expander Advisors. W tej chwili osoba o dochodach na poziomie średniej krajowej (3,6 tys. zł) nie ma większej szansy na zaciągnięcie takiego kredytu. Klient musi mieć zdolność kredytową przynajmniej o 20 proc. wyższą, niż gdyby chciał zadłużyć się w złotych. – Wszystkie banki, które oferują frankowe kredyty, dbają także o to, by rata kredytu w tej walucie nie przekroczyła 40 proc. dochodów kredytobiorcy, i to pod warunkiem że nie ma żadnego innego zadłużenia. Dla złotego wskaźnik ten wynosi 50 proc. dla osób o dochodach na poziomie średniej i 65 proc. dla osób zarabiających więcej – wyjaśnia Kochalska.