W porównaniu z 2000 rokiem to wzrost o blisko dziewięć  procent. Maleje za to stale liczba osób zatrudnionych w przemyśle - w ciągu 12 lat pracę w tym sektorze straciło 700 tyś. osób. Takie wyniki swoich szacunków przedstawiają eksperci Instytutu Ekonomicznego NBP. Z czego wynika ten malejący udział przemysłu w polskiej gospodarce? Przyczyn może być wiele. Wiąże się on w pewnym stopniu z wdrażaniem nowych technologii – twierdzi prof. Elżbieta Mączyńska ze Szkoły Głównej Handlowej. Jej zdaniem zwiększenie wydajności związane z rozwojem technologii zmniejsza zapotrzebowanie na pracowników. – Z tym zjawiskiem trzeba się liczyć również w przyszłości. Już w 1995 roku zwracał na to uwagę Jeremy Rifkin, amerykański ekonomista i socjolog, w swojej książce „Koniec pracy” – przypomina ekonomistka. Podkreśla jednak, że w Polsce ten proces przekroczył już racjonalne granice, czego powodem są m.in. błędy w restrukturyzacji i prywatyzacji firm. Niektóre sprywatyzowane przedsiębiorstwa były dość szybko likwidowane, ponieważ ich właścicielom czasem bardziej zależało na tym, aby na przykład zdobyć atrakcyjną działkę lub rynek, niż utrzymać produkcję – tłumaczy. Koszty takich działań ponosili wszyscy podatnicy. Dlaczego? Zwalniani pracownicy rejestrowali się jako bezrobotni i pobierali zasiłki. Zlikwidowane miejsca pracy w dużym stopniu należały do przeszłości, do starej struktury gospodarki, w której stawiano między innymi na górnictwo i hutnictwo – dodaje główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu dr Janusz Jankowiak. – Dobrze byłoby, aby w miejsce zlikwidowanych etatów powstały nowe, w nowoczesnych, innowacyjnych przemysłach – podkreśla. I zdaniem niektórych ekonomistów jest to możliwe. – Po poprawie koniunktury gospodarczej możemy się stać większym niż obecnie zapleczem produkcyjnym dla Niemiec, gdzie przemysł będzie pracował na coraz większych obrotach, bo zatrudnienie w nim utrzymano na wysokim poziomie. Będziemy mogli więcej produkować dla firm z tego kraju, bo mamy niższe koszty pracy – ocenia główny ekonomista BRE Banku dr Ernest Pytlarczyk.