Przed sądami w całej Polsce nadal spółki wygrywają z bankami sprawy o opcje walutowe
Jak informuje gazeta Rzeczpospolita, spółki wygrywają z bankami ponieważ opcje, które miały chronić przedsiębiorców przed ryzykiem walutowym, wcale tego nie robiły. Co więcej w ciągu tylko siedmiu miesięcy - począwszy od sierpnia 2008 roku - kurs euro wzrósł o ponad połowę z 3,17 zł do 4,75 zł. Opcje były tak skonstruowane, że firmy poniosły poważne straty, czasem ocierały się o upadłość. Dotknęło to zarówno małe firmy, jak i duże spółki giełdowe. Teraz skarżą one banki. Gazeta podaje przykłady takich niekorzystnych dla banków orzeczeń. Badania stowarzyszenia zrzeszającego małe i średnie przedsiębiorstwa pokazują, że przeciętna strata na opcjach walutowych wyniosła około dziesięciu milionów złotych - powiedział Zbigniew Przybysz, założyciel i prezes firmy Kram, producenta opakowań Dzierzgonia, która wygrała z ING Bankiem Śląskim. W Polsce toczy się obecnie co najmniej kilkadziesiąt spraw dotyczących opcji, które klienci banków mają szanse wygrać. Wśród innych grzechów banków, gazeta wymienia między innymi zawierania transakcji telefonicznych, których treść nie była zgodna z podpisanymi wcześniej umowami ramowymi.
Bank ING, podobnie zresztą jak wiele innych, rozliczał opcje, czyli obciążał rachunki klientów, bez wcześniejszego zgłoszenia żądania wykonania opcji. Sąd Apelacyjny w Katowicach orzekł, że z zawartej transakcji nie wynikają dla banku żadne roszczenia. Ten wyrok może mieć uniwersalny charakter – mówi Mirosław Kutnik, radca prawny z kancelarii Kutnik-Kalinowski i Partnerzy, reprezentujący spółkę. Z kolei z Bankiem Millennium wygrała firma Byfuch, produkująca urządzenia chłodnicze. W czasie opcyjnego boomu eksportowała ok. 95 proc. produkcji. Bank zaproponował jej rozwiązanie pod nazwą TARN, nieznane wówczas w Polsce. Na świecie, jak się później okazało, było nazywane „I kill you later" (ang. „zabiję cię później"). Transakcja przewidywała tzw. wyłącznik zysku, czyli mechanizm powodujący rozwiązanie transakcji po przekroczeniu określonego poziomu zysku (dla drugiej strony – straty). Okazało się jednak, że wyłącznik dotyczył tylko firmy, a nie banku. Byfuch stracił 5,5 mln zł.
Inne grzechy banków? Zawierały transakcje telefonicznie, których treść nie była zgodna z podpisanymi wcześniej umowami ramowymi.
Większość wygranych spraw kończy się unieważnieniem umowy, co oznacza, że banki muszą zwrócić firmom pieniądze.