Według wstępnych danych październikowy indeks PMI dla niemieckiego przemysłu spadł do blisko czterdziestu sześciu punktów procentowych  wobec prawie czterdziestu ośmiu we wrześniu. Taki wynik oznacza przyspieszenie spadku aktywności gospodarczej. To rozczarowało ekonomistów, którzy liczyli na wzrost indeksu PMI do czterdziestu ośmiu punktów.
Jeszcze bardziej pesymistyczne wnioski płyną ze szczegółowej lektury tego raportu. Według ankiety Markit Economics październik przyniósł „ostre” hamowanie napływu nowych zamówień – zwłaszcza tych z południa Europy. Część niemieckich przedsiębiorstw skarżyła się też, że spowolnienie wzrostu w Azji zmniejsza popyt na dobra kapitałowe wytwarzane nad Renem. Wartość nowych zamówień ekspertowych ogółem spadała w najszybszym tempie od kwietnia 2009 roku – czyli dna recesji, która obniżyła PKB Niemiec o blisko pięć procent. Potwierdzeniem słabości koniunktury u naszych zachodnich sąsiadów był głęboki spadek indeksu IFO. W październiku wskaźnik ten spadł po raz szósty z rzędu: do stu punktów ze 101,4 pkt. w sierpniu. Był to najniższy odczyt od lutego 2010 roku. Żaden z analityków ankietowanych przez Reutersa nie oczekiwał tak niskiego wyniku. Pewnym pocieszeniem jest natomiast stabilizacja suindenksu oczekiwań, któremu towarzyszyła coraz gorsza ocena bieżącej koniunktury. Może to oznaczać, że gospodarka RFN złapie „dołek” w zimie i że w drugiej połowie 2013 roku ma szansę rozpocząć cykliczne ożywieni