Stopy procentowe najprawdopodobniej już wkrótce ruszą znacznie w dół. Z tego powodu bankowi marketingowcy wznoszą się na wyżyny kreatywności i jak najbardziej wykorzystują ostatnią okazję, by przyciągnąć klientów jeszcze wysokim oprocentowaniem.
Bez ryzyka można zarobić nawet 9-10 proc. Pytanie tylko: gdzie w tym są haczyki? Już od kilkunastu tygodni, gdy główni ekonomiści banków zaczęli przepowiadać nadchodzące znaczne obniżki oficjalnych stóp procentowych (ma to znacząco wpłynąć na hamującą gospodarkę), trwa wyjątkowo agresywny wyścig bankowców o pieniądze klientów. Najprawdopodobniej banki obawiają się, że gdy stopy procentowe spadną, spadnie także skłonność do oszczędzania. Już dziś jest rekordowo wysoka kwota oszczędności, w bankach trzymamy już ponad pół biliona złotych. Niedawno Główny Urząd Statystyczny podał, że wartość PKB, czyli wartość wyprodukowanych w kraju dóbr i usług, w ostatnim roku wzrosła tylko o 2,4 proc. kiedy jeszcze pół roku temu było 4,3 proc. Firmy niestety coraz mniej inwestują, a zwykli Polacy coraz ostrożniej wydają pieniądze w sklepach a banki nie chcą udzielać kredytów. Rada Polityki Pieniężnej najpewniej jeszcze zetnie w październiku stopy procentowe. Dziś podstawowa ich stawka wynosi 4,75 proc. Do końca roku, według wróżb analityków, oprocentowanie pieniędzy w NBP spadnie o 0,5-0,75 proc. Banki na to właśnie negatywne wydarzenie już się przygotowują, bo wskaźnik WIBOR 3M, który oddaje cenę, po jakiej banki pożyczają od siebie nawzajem gotówkę, spadł w ostatnich dniach z 5,15 proc. do 4,95 proc.