Banki centralne rzucają komercyjnym koło ratunkowe
W trzecią rocznicę wybuchu kryzysu finansowego banki centralne znowu pospieszyły z pomocą bankom komercyjnym, aby zapewnić im wypłacalność. Giełdy ogarnęła euforia. WIG20 zyskiwał nawet 5 proc., a złoty umocnił się do dolara o 3 proc.
Do akcji skrzyknęli się bankierzy z UE, USA, Japonii, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii. Banki komercyjne w strefie euro dostaną dostęp do pożyczek dolarowych. Dzięki temu nie będą uzależnione od pożyczania od innych banków, które robią to niechętnie - wolą bezpieczniej lokować nadwyżki na niskooprocentowanych lokatach np. w... EBC.
Banki centralne pokazują, że trzymają rękę na pulsie i kontrolują sytuację. Że nie zawahają się zareagować w przyszłości. Na rynku było napięcie, wyczuwalne zwłaszcza wokół europejskiego sektora bankowego. Konieczna więc była decyzja, która przywróciłaby zaufanie na rynku.
Zapowiedź interwencji rozhuśtała rynek walutowy, bo więcej dolara to tańszy dolar. Gracze rzucili się na euro i waluty młodych gospodarek. Momentami złoty zyskiwał do dolara aż 10 gr. Ostatecznie "zielonego" wyceniono na 3,12 zł, frank spadł do 3,58 zł, a euro - 4,32 zł.