Nowa ustawa krajobrazowa to zdecydowany krok w kierunku zlikwidowania samowoli reklamowej i uporządkowania naszej przestrzeni. To, że trzeba z nią coś zrobić, nie ulega wątpliwości. Polskie miasta i miasteczka bardzo często są tak upstrzone banerami reklamowymi, że nieomal nie widać spoza nich budynków, a całość przypomina jeden wielki bazar. W Internecie bardzo łatwo odnaleźć rażące przykłady budynków obwieszonych dziesiątkami reklam i wywieszek. Nasz kraj w nich tonie. W porównaniu do Zachodu, gdzie reklamy się nienarzucają i stanowią element zaplanowanej przestrzeni, u nas panuje wolna amerykanka.

Problem w tym, jak podkreślają Analitycy WGN, że na reklamach zewnętrznych wielu zarabia – zwłaszcza wspólnoty mieszkaniowe, które z tych pieniędzy finansują np. fundusze remontowe. Przeciw nowym uregulowaniom protestują też właściciele prywatnych posesji i oczywiście – co zrozumiałe – branża reklamowa, dla której nowe prawo jest bez mała drakońskie i ma na celu zlikwidowanie w Polsce reklamy outdoorowej.

Nowe uregulowania są istotne oczywiście także dla obrotu nieruchomościami, bowiem warunkują możliwość reklamowania m.in. terenów inwestycyjnych. Nowe przepisy zakazują choćby sytuowania wszelkich reklam w pasie drogowym w terenach niezabudowanych, z wyjątkiem okolic parkingów czy miejsc obsługi podróżnych. Bez wyjątku zakazano natomiast reklam imitujących znaki czy urządzenia bezpieczeństwa ruchu drogowego na każdym rodzaju drogi.

Tak więc – choć z jednej poparcie społeczne dla likwidacji samowoli reklamowej jest duże, z drugiej rodzą się protesty. Do Trybunału Konstytucyjnego ustawę krajobrazową zaskarżył już Business Centre Club, wg którego nowe przepisy nie respektują praw nabytych i godzi w konstytucyjne prawo własności.

Co zmienia ustawa krajobrazowa? Przede wszystkim pozwala gminom jedną uchwałą zdefiniować wszystkie zasady wywieszania reklam na całym gminnym terenie. Dotychczas te kwestie były najczęściej określane w poszczególnych planach miejscowych zagospodarowania. Obecnie, choć plany pozostają w mocy, to ich uregulowania nie obejmują już reklam. Tę sferę zdefiniują gminne uchwały.

Na pewno gminy dostały motywację do walki z dziką reklamą. Dotychczas takie sprawy z reguły kończyły się długimi postępowaniami sądowymi. Obecnie za złamanie przepisów trzeba będzie zapłacić 40 krotność opłaty reklamowej.

A wysokość tej ostatniej wskażą samorządy. Opłata składa się z części stałej w wysokości 2,50 zł za dzień i części zmiennej, nie większej niż 20 gr za 1 mkw. powierzchni tablicy lub urządzenia reklamowego dziennie. Według szacunków ustawodawców, gminy mogą zarobić na tym nawet 67 mln zł rocznie. Co ważne – złamanie przepisów skutkuje wysokimi karami – czterdziestokrotnością opłaty gminnej.

Uchwały gminne będą precyzyjnie określały parametry dozwolonych reklam – ich wielkość, jakość, rodzaj materiałów itp. Należy koniecznie podkreślić, że w świetle nowych przepisów, także ci właściciele, którzy już legalnie (np. na mocy pozwolenie na budowę) mają zainstalowane reklamy, niewykluczone, że będą musieli je zmieniać. Ustawa nie przewiduje żadnych odszkodowań w tym zakresie.

Jakie efekty da nowa ustawa? Przekonamy się, choć nieprędko. Gminy obecnie w większości powołują specjalne zespoły mające opracować politykę reklamową miast. Właściciele nieruchomości, na których wiszą reklamy, od momentu wejścia w życie uchwał poszczególnych gmin będą mieli rok na dostosowanie się do nowych wymogów.

Na pewno skutkiem nowych przepisów będzie wydzielenie  stref reklamowych, zgodnie z wysokością opłat –najdrożej w centrach miast itp. To poprawi estetykę i ład przestrzenny. Należy się spodziewać, że w związku z opłatami, które trzeba będzie ponosić, z polskiego krajobrazu może zniknąć wiele mniejszych reklam, wywieszek itp. Może się okazać, że wystawianie takich obiektów będzie nieopłacalne. By uiścić opłatę, właściciele posesji podniosą prawdopodobnie ceny, co wyeliminuje z rynku reklamową drobnicę,  a właśnie ta szpeci w polskich warunkach najbardziej.  Być może więc „ostaną” się tylko więksi, silniejsi reklamodawcy, co powinno przełożyć się pozytywnie na jakość widocznej reklamy zewnętrznej.

Monika Prądzyńska, Dział Analiz WGN