O ile w latach dziewięćdziesiątych wyraźnie widać było tendencję migracji ze wsi do miast, głównie ze względów ekonomicznych, o tyle obecnie sytuacja się odwróciła. Polacy coraz częściej uciekają z dużych miastowych blokowisk i wybierają wiejskie życie w zaciszu własnego ogrodu. Temat jednak dotyczy tylko tych, których stać na wybudowanie domu poza granicami miasta i na własny samochód, aby nim dojeżdżać do pracy.

Jak zauważają statystycy, takie migracje mają fatalne skutki dla miast. Zdecydowanie spadną miejskie przychody, a wśród mieszkańców wzrośnie liczba emerytów, bowiem migrować będą ludzie młodzi, którzy są coraz zamożniejsi. Wraz z odpływem ludzi na wieś, odpłyną również podatki płacone na rzecz miasta

Trend na mieszkanie na wsi przyszedł do nas, choć z dużym opóźnieniem, pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Zachód takie migracje przeżywał już w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Jak wyjaśnia socjolog Andrzej Kościołek, początek migracji w tamtym czasie spowodowany jest pierwszą falą dużych pieniędzy, będących efektem gospodarki wolnorynkowej. Ci, którzy się w tamtych czasach dorobili pokaźnych fortun, inwestowali w podmiejskie tereny i budowali nowoczesne, jak na tamte czasy osiedla jednorodzinnych domków, noszących miano „ekskluzywnych”. Oczywiście, nie wszystkich było stać na mieszkanie w takich podmiejskich aglomeracjach.

Kiedyś mieszkanie w bloku podkreślało prestiż i majętność pana inżyniera czy pani mecenas. Dziś synonimem sukcesu jest posiadanie domu na wsi. I choć wydawać by się mogło, że życie na wsi jest tańsze, to trzeba brać pod uwagę fakt, że utrzymanie i eksploatacja własnego domu do najtańszych nie należy. Zazwyczaj doliczyć musimy koszty dojazdu do miejsca pracy, które zwykle znajduje się na terenie dużych miast. Co nas zatem kusi w wiejskich krajobrazach? Z badań przeprowadzonych w ubiegłym roku wynika, że ludzie coraz chętniej wybierają wieś ze względu na ciszę i spokój, których tak próżno szukać w miejskich dżunglach. Idea proekologicznego stylu życia z pewnością też jest jednym z argumentów. W dodatku, większe miasta wcale nie zachęcają do tego, aby zostać. Stosunkowo wysoki koszt utrzymania się w mieście, samo życie w zatłoczonym mieście jest uciążliwe, a magistraty po prostu nie dają nic w zamian, jak zauważa Bogdan Jałowiecki, socjolog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.

Przewagą miast nad wsiami jest z pewnością całe zaplecze kulturalne, które oferują nam metropolie. Kina, muzea, galerie handlowe, do których dostęp jest stały - siedem dni w tygodniu. Dlaczego więc ludzie wybierają wieś, która w ofercie ma właściwie "niewiele": świeże powietrze, obcowanie z naturą i raz w roku dożynki? Właściwie, ile razy w ciągu miesiąca można chodzić do kina czy do teatru? Po pracy codziennie biegniemy do domu, a nie do galerii handlowej. Z udogodnień miasta można skorzystać podczas weekendów, a nic nie zabierze nam bezcennej ciszy i szumu lasu po męczącym i pracowitym dniu.

Taki duży spadek ludności w miastach oznaczać będzie, że możemy się spodziewać sytuacji, która dotknęła kilkadziesiąt lat temu byłe NRD, gdzie w dużych miastach były całe zespoły bloków zupełnie niezamieszkałe. I mimo nienastrajających optymistycznie prognoz, wszyscy są jednak zgodni co do jednego – trend migracji z miast do wsi jest już raczej nie do zatrzymania. W dobie wyborów parlamentarnych i obietnic poprawy jakości życia na wsi, choćby poprzez budowę lepszego systemu komunikacji kolejowej, łączącej wsie z dużymi miastami, perspektywa przeprowadzki na spokojną i cichą wieś może okazać się niesamowicie atrakcyjna. I tu po raz kolejny Polska udowadnia, że zachodnie trendy lifestylu nie są jej obce. Jeśli zastanawiacie się Państwo nad wyborem nowego miejsca zamieszkania, pomyślcie o wsi, do czego Państwa serdecznie zachęcam.

Katarzyna Surma, redaktor wgn.pl