Brytyjska firma analityczna przeprowadziła badania wśród agentów ubezpieczeniowych, z których wynika, że perfekcyjny sąsiad może podnieść wartość naszej nieruchomości aż o niecałe 20 000 funtów, co jest równe 12 % wartości nieruchomości. Z kolei uciążliwy sąsiad może zrujnować naszą wymarzoną transakcję – przewidywany spadek wartości to nawet 40 000 funtów.

Pośrednicy w obrocie nieruchomościami przyznają, że pytanie o sąsiadów pada bardzo często w trakcie prezentacji. Nie jest to jednak determinanta warunkująca zakup mieszkania. Zazwyczaj, naszą największą sympatię wzbudzają osoby starsze, które postrzegane są jako osoby pomocne i bezkonfliktowe. Najczęściej to oni zwracają uwagę na bezpieczeństwo naszej okolicy, a poproszone o przysługę, rzadko kiedy odmawiają. Dobry sąsiad jest na wagę złota podczas naszej dłużej nieobecności – często jest tak, że to właśnie czujność sąsiadów chroni przez włamaniami i atakami wandalizmu.

Zdarzają się jednak sytuacje, w których sąsiad staje się przysłowiową kulą u nogi. Spośród przewinień sąsiadów, bardzo często wymieniamy huczne imprezy do białego rana (a te są zazwyczaj niezapowiedziane), zbyt głośno zachowujące się zwierzęta domowe (głośne ujadanie psa w środku nocy potrafi uprzykrzyć życie w niejednym sąsiedztwie), czy po prostu, czysta złośliwość. Niejednokrotnie były to powody wyprowadzek sąsiadów. Sami pośrednicy przyznają, że takie sytuacje zdarzają się im dwa, trzy razy w roku.

Dużym minusem jest widok grupy ludzi spożywających alkohol przed blokiem lub pijany sąsiad tarasujący przejście na klatce schodowej. Niebagatelne znaczenie ma też charakter przyszłego sąsiada. Zdarza się, że sąsiedzi zza ściany okazują się być osobami bardzo natrętnymi, którzy skutecznie odstraszają potencjalnych nabywców. Jeden z pośredników w obrocie nieruchomościami przyznaje, że kiedyś była świadkiem sytuacji, w której przyszła sąsiadka w bardzo żarliwy sposób... podrywała potencjalnego nabywcę w obecności jego przyszłej żony. Na szczęście, takie sytuacje są zdecydowaną rzadkością.

Co zrobić, kiedy to my chcemy sprzedać mieszkanie, a borykamy się z uciążliwym sąsiadem? Przykładowo, jesteśmy właścicielami domu w zabudowie bliźniaczej, a nasz sąsiad na swojej połowie, nomen omen, wspólnego trawnika, składuje nieestetyczne śmieci, takie jak kartony, tektury, a także wybudował mało elegancką wiatę garażową. Co zrobić, aby zmusić go do oczyszczenia terenu, który znacząco wpływa na obniżenie wartości nieruchomości? Jest to typowy przykład immisji bezpośredniej, która uregulowana jest w Kodeksie Cywilnym (art. 144). Warto jednak pamiętać, że uciążliwość immisji jest pojęciem względnym. Dla niektórych nawet głośna rozmowa będzie uciążliwa. Ustawodawca zaproponował pojęcie „przeciętnej miary”, co oznacza, że wszystkie czynniki brane pod uwagę przy określaniu natężenia immisji, będą pozbawione wszelkich subiektywnych odczuć.

Zatem w przypadku uciążliwego sąsiada, nie pozostaje nam nic innego, jak skierować sprawę na drogę postępowania sądowego o sądową ochronę własności. Sąd rozstrzygnie, czy sąsiad dopuszcza się zakłóceń, które utrudniają nam korzystanie z naszej własności.

Należy jednak pamiętać, że nic tak nie umila życia w danej społeczności, jak dobry kontakt z sąsiadami. Dlatego, zanim zaczniemy się z nimi sądzić, warto spróbować polubownie rozwiązać spór. Wszak, jak mawiał Horacy: O Ciebie chodzi, gdy płonie dom sąsiada.

Katarzyna Surma, redaktor wgn.pl