PRL- owskim blokom zarzuca się wiele. Przede wszystkim niską jakość wykonania, czasem niepraktyczne rozplanowanie pomieszczeń, niedostosowanie infrastruktury parkingowej do obecnych realiów i znacznego wzrostu liczby aut, czy też dużą energochłonność takich obiektów.
Choć bloki nie są postrzegane jako mieszkaniowy „luksus” mają jednak również swoje zalety. Należy do nich z pewnością cena. W dużych miastach stawki za tego typu mieszkania są niższe nawet o ponad 1000 zł za metr kwadratowy. Inna – niebagatelna zaleta – to z reguły bardzo dobra lokalizacja. Nawet jeśli osiedle jest oddalone od centrum nie brak mu połączeń z pozostałym obszarem miasta, ponadto na blokowiskach mamy pełne wyposażenie w potrzebne instytucje i usługi. Są więc sklepy, poczta, przychodnia, policja, przedszkole, szkoła itp. Choć same budynki nie mają zbyt wysokiej jakości, blokowiska pod względem urbanistycznym prezentują się dobrze – często dużo lepiej niż nowe osiedla deweloperskie, zlokalizowane nieomal w szczerym polu na peryferiach. Każde osiedle z wielkiej płyty budowane w PRL miało mieć własną zieleń, przychodnie, szkoły itp. Taki był standard i okazuje się, że do dziś klienci go doceniają. Pod tym względem bloki wygrywają z rynkiem pierwotnym. Wielka płyta okazuje się często oferować więcej zieleni i przestrzeni, lepszą lokalizację i dostęp do usług. Czasem chodzi o umiejscowienie bloków nawet w centrach miast. W takim wypadku są atrakcyjnymi nieruchomościami inwestycyjnymi – choćby z myślą o rynku najmu.
To, co natomiast kuleje, to na pewno brak nowoczesnych rozwiązań. Chodzi zwłaszcza o kwestie bezpieczeństwa i parkingi. Jak wiemy współczesne budownictwo deweloperskie to często osiedla strzeżone, zamykane, z bramami wjazdowymi na pilota, czy też stróżówką. Mieszkańcy mają własne miejsca parkingowe lub parkingi podziemne. Zdarzają się osiedla monitorowane.
Wszystkie te elementy nie występują na wielkich blokowiskach, choć coraz częściej wspólnoty mieszkaniowe i spółdzielnie próbują przeszczepiać niektóre rozwiązania. Pojawiają się więc szlabany wjazdowe na parkingi, kamery itp.
Inna bolączka bloków to energochłonność. Tę niewątpliwą wadę część spółdzielni niweluje inwestycjami w termomodernizację. Obecnie zdecydowanie droższe są mieszkania w blokach właśnie zmodernizowanych – prezentujących się lepiej zarówno pod względem energetycznym, jak i estetycznym.
Co do estetyki – wielką płytę (zresztą słusznie) uważa się za budownictwo architektonicznie ubogie i nudne. Tak jest w istocie, ale nie znaczy to, że bloki nie mają potencjału, który można wykorzystać.
Pomysłów nie brakuje. Dobrym rozwiązaniem, już zresztą stosowanym, które zwiększa funkcjonalność, wartość nieruchomości i powierzchnię, są dostawiane balkony. Nie brak też rozwiązań, które można przeszczepić z zagranicy. W Niemczech, na terenie byłej NRD nie brak również pokomunistycznych bloków. By zwiększyć ich funkcjonalność i atrakcyjność dokleja się metalowe konstrukcje z zewnątrz, przebija stropy i robi mieszkania dwupoziomowe, czy też aranżuje tarasy na dachach.
Przykładem udanej przebudowy jest m.in. osiedle Sachsendorf- Maslow w Cottbus. Dzięki wykorzystaniu nowoczesnych materiałów do elewacji – elementów ze stali i szkła, oraz ciekawej kolorystyki, przy przebudowach wejść do budynków i balkonów udało się uzyskać bardzo atrakcyjny efekt.
Wzorem, którego nigdy w Polsce nie zastosowano może być również francuski system Epal d’Harc. Już w 1989 roku tamtejsi architekci zastanawiali się co zrobić z blokami. Po dokładnej ekspertyzie, część najbardziej zniszczonych budynków wyburzono, jednak te które nadawały się do modernizacji przeszły pozytywne zmiany. Zaprojektowano metalowe dobudówki do elewacji, dzięki którym udało się aranżować apartamenty dwupoziomowe. Z kolei w czeskim Brnie w ramach modernizacji wielkiej płyty pojawiły się na przykład dwuspadowe dachy, nowe elewacje i balkony, co zmieniło całkowicie wygląd budynków.
W Polsce niestety na razie brakuje tak odważnych projektów, co nie znaczy, że wielka płyta się nie modernizuje. Wręcz przeciwnie – na pewno poprawia się estetyka bloków. Spółdzielnie mieszkaniowe dbają o remonty elewacji, idące często w parze z termomodernizacją.
Dzięki doborowi ciekawych kolorów, szare bloki nie muszą wcale być szare i nieatrakcyjne.
W budownictwie z czasów PRL dostrzega się też wartość architektoniczną i historyczną. Warto tu wspomnieć choćby o blokach z lat 60. na placu Grunwaldzkim we Wrocławiu. Tzw. sedesowce (od charakterystycznego kształtu okien) zwane wrocławskim manhattanem, jeszcze w tym roku przejdą gruntowny remont.
Teresa Michniak,
Dział Analiz WGN