Chodzi o zmiany, jakie weszły w życie w maju ubiegłego roku. Obecnie przybysz starający się o legalizację pobytu może go uzyskać od razu na 3, a nie tak jak wcześniej – na dwa lata. Scalone w jedną zostały również dwie wcześniej odrębne procedury – uzyskania pozwolenia na pracę i na pobyt. Obecnie przyznawane jest jedno pozwolenie zarówno na pracę, jak i na pobyt. Wcześniej to polski pracodawca musiał postarać się o zezwolenie na pracę dla przybysza, a dopiero później ten mógł się starać o pobyt.
Kolejna ważna sprawa to miesięczny okres bez pracy, w którym obcokrajowiec spoza UE może legalnie przebywać w naszym kraju nie tracąc prawa pobytu i zatrudnienia.
Ważne jest też wydłużenie terminów składania wniosków przy przedłużeniu pobytu. Obecnie obcokrajowiec może złożyć wniosek w dogodnym dla siebie momencie (nawet w ostatnim dniu legalnego pobytu), a nie jak było dotychczas przynajmniej 45 dni przed końcem ważności wizy lub aktualnego zezwolenia na pobyt.
Ułatwienia w legalizacji pobytu dotyczą też dokumentacji w kwestii miejsca zamieszkania. Przybysz nie musi więc okazywać tytułu prawnego do zajmowanego lokalu. Wystarczy w tym zakresie umowa najmu.
Przypływ obcokrajowców zainteresowanych wynajmem mieszkań obserwujemy nie tylko w województwach ściany wschodniej – zwłaszcza na Podkarpaciu, ale także w rejonach oddalonych od Ukrainy, m.in. we Wrocławiu.
Przybysze z Ukrainy szukają zazwyczaj mieszkań tańszych, ale interesuje ich jak najdłuższy okres wynajmu, dzięki któremu mogą uzyskać prawo pobytu. Z punktu widzenia wynajmujących mieszkania taka sytuacja jest oczywiście bardzo pożądana.
Obecnie rynek najmu jest rynkiem klienta – przy dużej liczbie ofert to najemcy mogą dyktować warunki i mają duży wybór. Na gorszą koniunkturę na rynku najmu wpływają też czynniki demograficzne i spadek liczby studentów. Temu wszystkiemu może zaradzić właśnie wzrastająca emigracja – głównie z ogarniętej wojną Ukrainy.
O czym trzeba pamiętać, wynajmując mieszkanie obcokrajowcowi? Formalności w tym zakresie w zasadzie nie różnią się od tych, które dotyczą Polaków. Oczywiście powinniśmy przejrzeć dokumenty najemcy, zrobić ich ksero, a w umowie najmu zaznaczyć, że nasz klient legitymuje się paszportem i wizą, czy kartą pobytu. Należy podać numery tych dokumentów. Oczywiście wynajem w takiej sytuacji będzie obejmował okres w którym najemca ma prawo przebywać w Polsce.
Jedyną istotną kwestią w sprawie ważności umowy najmu jest fakt, że w przypadku obcokrajowca powinna być ona sporządzona w dwóch językach, np. po polsku i angielsku. Najemca musi zrozumieć to co podpisuje. W praktyce często się ten fakt, zwłaszcza wobec najemców ze Wschodu, ignoruje, dlatego dobrze jest np. zawrzeć w umowie zapis, że najemca zrozumiał jej zapisy, skorzystał z tłumaczenia polskiego, bądź umowa została mu przetłumaczona na język polski.
Tyle formalności w kwestii wynajmu przybyszowi. Na koniec jeszcze kilka słów o ewentualnym ryzyku związanym z wynajmem obcokrajowcom. Na naszym rynku najmu zdecydowany przypływ takich klientów jest nowością, ciągle postrzeganą w kategoriach transakcji ryzykownej. Czy rzeczywiście – jak widzimy formalności nie odbiegają od tych, jakie dotyczą Polaków. Ryzyko w praktyce jest takie samo.
W celu zabezpieczenia mienia pozostawionego w mieszkaniu można np. zażądać podwójnej kaucji, ale musimy pamiętać, że w ten sposób nasze mieszkanie straci na konkurencyjności, a klient może wybrać inną ofertę, gdzie wynajmujący będzie bardziej ufny.
Możemy oczywiście od naszego najemcy żądać potwierdzenia zatrudnienia itp., podobnie jak od Polaka, ale jak wiemy – nawet najdokładniejsze „prześwietlenie” naszego najemcy, nie da nam gwarancji, że będzie on regularnie, co miesiąc płacił czynsz. Transakcje najmu mają to do siebie, że opierają się w dużej mierze na zaufaniu.
Liczba klientów z zagranicy na polskim rynku najmu prawdopodobnie w najbliższych latach nadal będzie rosła, co sprawi, że i transakcji tego typu – siłą rzeczy - będzie coraz więcej.
Katarzyna Pawłowska, Dział Analiz WGN