Wachlarz stosowanych przez deweloperów „haczyków” jest bardzo szeroki. Przykładowo – jedna z krakowskich firm, stawiającamieszkania w lokalizacji Czyżyny oferuje opłacenie z góry czynszu na cały rok.
Inny z kolei deweloper – tym razem w odniesieniu do inwestycji na wrocławskich Stabłowicach jest gotów przez cały rok spłacać raty kredytu zaciągniętego na zakup nieruchomości. Standardem są też miejsca postojowe czy też pomieszczenia użytkowe gratis. Jeden z deweloperów warszawskich proponuje wybrane lokale bez VAT, ogród zimowy gratis, tańsze werandy, dwa garaże w cenie jednego, meble kuchenne gratis, czy też w cenie wykończenie mieszkania. Inna firma ze stolicy dorzuca wykończenie łazienki, bądź bezpłatne porady architekta. Inny, w zamian za kupno mieszkania, sfinansuje i zorganizuje nam przeprowadzkę, a do tego „zasponsoruje” weekend nad morzem. Jeszcze inny dorzuci sprzęt komputerowy gratis i zorganizuje wszystkie formalności „pod klienta”, który zabiegany często nie ma czasu jeździć do biura dewelopera. Z tego powodu to on określi miejsce i czas spotkań z przedstawicielami firmy, a ci się do niego dostosują.



Oczywiście rywalizacja dotyczy też cen za metr. Jeden z deweloperów w Rzeszowie w ramach promocji oferuje mieszkania za 3900 zł/ m kw. lub miejsce postojowe za złotówkę. W Gdańsku z kolei – można w promocji kupićmieszkanie za niecałe 4 tysiące złotych. Chodzi o dobrą lokalizację  - niedaleko jeziora Jasień.
Mnożą się też rabaty – w Szczecinie deweloper w ramach promocji oferuje rabat nawet do 30 tysięcy złotych, w Krakowie jest to 5 proc. rabatu, w Łodzi deweloper określa zniżkę na maksymalnie 46 tysięcy, w Warszawie zdarzają się rabaty rzędu 7 proc. a nawet i 11. Rekord rabatowy w stolicy to jednak 25 proc. dla inwestycji niedaleko Bemowa. Ta promocja już się jednak zakończyła.
Jak widać, promocyjny zapał – mimo teoretycznie poprawiającej się koniunktury - nie opuszcza firm deweloperskich. Najbardziej typowym rodzajem zachęty są oczywiście rabaty i niskie ceny. Do nowości należy natomiast zaliczyć takie rozwiązania jak opłacenie i zorganizowanie przeprowadzki czy też „ustawienie” pracowników dewelopera pod wymagania i terminy odpowiadające klientowi. Okazją, by ustrzelić tańszemieszkania, będą oczywiście również dni otwarte, których nie brakuje na każdym, liczącym się rynku.
Decydując się na rabaty i promocje musimy dobrze przeanalizować treść oferty, warunki promocji itp. Nie należy na pewno podejmować decyzji pod wpływem chwili. Istotne jest, by sprawdzić, jakie ceny oferują konkurencyjnideweloperzy w okolicy. Warto też zdać sobie sprawę, że promocja, którą uznamy za swój sukces nie musi być niczym specjalnym, bowiem przy standardowym procesie negocjacji przyjmuje się, że ceny transakcyjne są średnio o 7,5 – 8,5 proc. niższe od cen ofertowych. Tak więc – jeśli „załapiemy się” na rabat rzędu 5 proc. – nasza korzyść może być wątpliwa, bowiem należy zakładać, że deweloper i tak tyle, a może i więcej byłby w stanie „zejść” z ceny bez szumnie ogłaszanej „promocji”.
Przykładowo – wg NBP w ostatnim kwartale 2013 roku ceny ofertowe w stolicy wynosiły na rynku pierwotnym blisko 8100 zł, natomiast te transakcyjne „tylko” 7400 zł za metr. A więc faktyczna cena kupna mieszkania była o 8,6 proc. niższa od tej z reklamy, czy folderu. O takich różnicach należy pamiętać, by nie dać się złapać na fikcyjne okazje, które po prostu naganiają firmomsprzedaż, a nie są niczym wyjątkowym.
Oczywiście – nie zawsze są to tylko pozorne haczyki. Jeśli deweloper oferuje rabat w wysokości 20 proc. to znaczy, że pilnie próbuje sprzedaćnieruchomość. Nad taką ofertą pewnie warto się zastanowić, oczywiście dobrze zapoznając się z jakością samegomieszkania itp.
W ostatnich latach nowym, ale zyskującym uznanie rozwiązaniem, była opcja „zaproponuj swoją cenę”, która pozwalała klientowi wstępnie zainteresowanemu inwestycją od razu przejść do pierwszych, niezobowiązujących negocjacji już on- line.
Na razie na rynku pierwotnym utrzymują się niskie stawki za metr kwadratowy. W większości największych miast w pierwszym kwartale były niższe o około 3 – 5 proc. w porównaniu do I kwartału 2013 roku. Oznacza to, że nadal jest dobry czas do inwestycji mieszkaniowej i nie trzeba do tego żadnych deweloperskich promocji.

Justyna Ocimek / Dział Analiz WGN