Choć okres wzmożonego poszukiwania lokum już minął, bo zazwyczaj jest to albo wrzesień, albo styczeń przed drugim semestrem, warto sprawdzić jak obecnie kształtują się ceny i podaż. Te dane pozwolą nam sformułować wnioski o kondycji rynku najmu mieszkań.
Należy zaznaczyć, że mimo trwającego już semestru, wśród ofert WGN w największych miastach nie ma problemu ze znalezieniem mieszkań do wynajęcia. To pokazuje, że w odróżnieniu od lat ubiegłych rynek najmu dla studentów istotnie się skurczył. Tendencje te wynikają m.in. z demografii.
Wielu ekspertów spodziewa się w tym roku kolejnej korekty cen najmu. Spadki mogą sięgnąć około 2- 3 proc. Na razie w WGN można zaobserwować drobne obniżki, choć nie wszędzie.
Stabilne ceny obserwujemy w Warszawie, co zresztą zrozumiałe, bo tu popyt na mieszkania na wynajem jest największy i tu też „ubywanie” klienta studenckiego jest najmniejsze. Obecnie średnia cena metra kwadratowego nieruchomości na wynajem wynosi w stolicy 44 zł. Wyższe ceny uzyskują mieszkania o niewielkich metrażach. Za kawalerkę na Mokotowie trzeba zapłacić 60 zł/ m kw., małe dwa pokoje (45 m kw.) to wydatek ponad 50 zł od metra. Z kolei mieszkanie 70 metrowe również na Mokotowie kosztuje już 40 zł, a więc nieco poniżej średniej cenowej.
Najemca poszukujący mieszkania w Krakowie zapłaci za nie przeciętnie 38 zł. Tu stawki w porównaniu do końca roku 2013 akurat wzrosły o około 2 – 3 zł na metrze. Najtańsze – podobnie jak w stolicy są mieszkania większe – powyżej 70 metrów. Przykładowo: okazją cenową może być wynajem 85 metrowego mieszkania na Podgórzu w cenie 15 zł za metr. Najwyższe stawki osiągają małe lokale, zwłaszcza w centralnych lokalizacjach. Koszt wynajęcia 25 metrowej kawalerki na Starym Mieście to 1500 zł, czyli 60 zł od metra.
Wrocław jest nieznacznie tańszy od Krakowa. Tu przeciętne ceny to 35 zł. Na razie nie można mówić o większych spadkach na tym rynku. Mniejsze znaczenie niż w przypadku Krakowa i Warszawy wydaje się mieć też metraż, za to wyraźnie wyższe wyceny uzyskują lokale w dobrym położeniu. Przykładowo – 50 metrowe mieszkanie o podwyższonym standardzie w samym Rynku kosztuje 3600 zł miesięcznie, co daje cenę aż 72 zł od metra. Oczywiście ta wygórowana stawka spowodowana jest po części – lepszym standardem, ale lokal na Starym Mieście jest przeciętnie droższy o 22 proc. i kosztuje średnio około 43 zł/ m kw.
Gdańskie ceny mieszkań oscylują wokół średniej stawki 31 zł i tu spadek jest zauważalny. Jeszcze w grudniu było to około 32 – 33 zł za metr. W centrum, na Starym Mieście ta stawka rośnie do 50 zł, z kolei w zależności od metrażu – spada. 87 – metrowe mieszkanie we Wrzeszczu kosztuje 28 zł za metr.
W Poznaniu, w trakcie trwania roku akademickiego również nie ma problemu ze znalezieniem lokum. Ceny są tu wyraźnie niższe, niż na wszystkich dotąd przytoczonych rynkach. Średnia to 28 zł. Tendencje wśród klientów są podobne – najwyższe wyceny zyskują mieszkania o przeciętnym metrażu 40 – 50 m kw. Na Starym Mieście jako jednej z najlepszych lokalizacji za lokal trzeba zapłacić około 41 zł.
Zdecydowanie jednak – na mapie największych miast – najkorzystniej jeśli chodzi o ceny najmu wypada Łódź. Tu przeciętnie najemca wyłoży za metr kwadratowy mieszkania – około 23 złotych. Mniej popularne i niżej wyceniane lokalizacje to Bałuty czy Widzew. Najdrożej jest na Śródmieściu – około 30 zł za metr.
Największe rynki w trakcie roku akademickiego ciągle oferują stosunkowo dużą podaż mieszkań. Ceny są raczej stabilne, ewentualnie mamy do czynienia z niewielkimi spadkami. Najbardziej popularne i poszukiwane lokale mieszczą się w średnich metrażach, co jest zresztą typowe dla całego rynku mieszkaniowego w Polsce. Wysokie wyceny uzyskują również kawalerki, ale głównie ze względu na fakt, że na rynku jest ich stosunkowo niewiele, często za to taka oferta jest adresowana do bardziej zamożnego klienta.
Czy większa dostępność mieszkań stanowi dowód na zmiany zachodzące na rynku najmu? Niewątpliwie, zwłaszcza w wynajmie studenckim, dziś mamy do czynienia z rynkiem klienta. To on narzuca ceny i ma możliwość przebierania w ofertach. Jest to sytuacja zupełnie inna od tej, z którą mieliśmy do czynienia jeszcze kilka lat temu.
Należy jednak podkreślić, że polski rynek najmu z racji tego, że jest bardzo niewielki (zaledwie 4 proc. mieszkańców realizuje swe potrzeby wynajmując – Eurostat 2012) ciągle ma bardzo duży potencjał rozwojowy. Problem to brak atrakcyjnej oferty, czyli tanich mieszkań i najmu instytucjonalnego. Są też ograniczenia natury mentalnej – Polacy (w przeciwieństwie choćby do bogatych Niemców) nie cenią formy jaką jest wynajem. Dla naszych rodaków ważna jest własność mieszkania, nawet jeśli wiąże się z zadłużeniem na wiele lat. Lukę na rynku najmu ma stanowić państwowy Fundusz Mieszkań na Wynajem, gdzie ceny miałyby być nawet o 30 proc. niższe od obecnych, rynkowych. Państwo wyłoży 5 mld zł na zakup, bądź budowę mieszkań na wynajem w największych miastach. Dla obecnych mieszkaniczników może to oznaczać silną konkurencję i konieczność obniżki cen.
Iwona Hryncewicz
Analityk WGN