Przede wszystkim pamiętajmy, by mieć czyste konto jeśli chodzi o jakiekolwiek innekredyty. Pożądaną sytuacją będzie stan, w którym przyszły kredytobiorca nie będzie miał żadnych innych zobowiązań w tym zakresie, nie mówiąc już o kredytach niespłacanych terminowo. Nasza historia kredytowa to jedna ze spraw, które z miejsca będą sprawdzane przez bank.
Możemy być pewni, że instytucja finansowa prześwietli nas pod tym względem dokładnie sprawdzając m.in. jak do tej pory radziliśmy sobie ze spłacaniem kredytów. W tym celu zwrócą się do Biura Informacji Kredytowej. Oczywiście, niebagatelną sprawą jest spłata terminowa, jednak również niepożądana jest sytuacja, kiedy klient banku nie ma żadnej historii kredytowej, czyli mówiąc krótko – do tej pory się nie zadłużał. W takiej sytuacji bank nie jest w stanie określić, czy będzie z nas wiarygodny dłużnik. Dlatego zanim skierujemy się pokredyt, można spróbować zbudować sobie pozytywną historię kredytową, zadłużając się np. na niewielką kwotę (kredyt konsumpcyjny) i spłacając ją. To są co prawda oczywistości, które większość konsumentów już zna, ale nie dość o nich przypominać.
Druga, oczywista zasada to konieczność posiadania stałych dochodów, z racji umowy o pracę, najlepiej na czas nieokreślony. Jeśli prowadzimy własną działalność gospodarczą istotne będą comiesięczne wpływy na konto, obroty, stan finansowy i historia firmy.
W przypadku kredytów i innych zobowiązań finansowych, warto też zrezygnować z wszelkich kart kredytowych, linii kredytowych i innych podobnych instrumentów. Wydaje się to mało istotne, ale posiadanie takich zobowiązań może obniżyć naszą zdolność nawet o kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Oczywiście powinniśmy pamiętać o relacji naszych dochodów do wydatków. Jednym z najważniejszych dla banków wskaźników przy ocenianiu naszych możliwości finansowych jest DTI, czyli debt to income (dług do dochodu). Co prawda w obecnej nowelizacji rekomendacji S Komisja Nadzoru Finansowego dała bankom możliwość bardziej elastycznego podejścia do tego wskaźnika, jednak warto wiedzieć, że jeśli zarabiamy mniej, niż średnia krajowa, wysokość naszych zobowiązań (raty kredytu) nie powinna przekraczać 40 proc. dochodów. Jeśli zarabiamy więcej, niż średnia krajowa, wskaźnik ten nie powinien przekraczać 50 proc. Co prawdabanki mogą brać na siebie większe ryzyko i ignorować zalecenia KNF w tym zakresie, ale muszą za każdym razem poinformować o tym klienta.

Liczy się też wysokość różnych innych zobowiązań, nie tylko stricte kredytowych. Warto więc odłożyć np. kupno droższego pakietu telewizyjnego, czy też droższej oferty internetowej, zainteresować się optymalizacją opłat za prąd, gaz itd. Wszystko to, a nawet fakt, że w rodzinie będą dwa, a nie jeden samochód, może mieć znaczenie.
Jeśli już zadbaliśmy o cięcia w stałych wydatkach, zrezygnowaliśmy z niepotrzebnych kart kredytowych i spłaciliśmy wszystkie zobowiązania, powinniśmy się zastanowić nad maksymalnie wysokim wkładem własnym. Dzięki takiemu posunięciu, z jednej strony jesteśmy bezpieczniejszym i bardziej wiarygodnym klientem banku, z drugiej znacznie przyczyniamy się do obniżenia kosztówkredytu oraz miesięcznej raty. Finalnie – nawet jeśli będziemy musieli wyłożyć sporo pieniędzy, które moglibyśmy w coś zainwestować – ten krok jednak nam się opłaci.
Kolejna sprawa – szczególnie istotna w przypadku osób, które chcą wziąć większykredyt, niż pozwalają im na to zarobki. Warto poszukać współkredytobiorcy, przy czym nie musi być to koniecznie członek rodziny. Może być to osoba również „zupełnie obca”.
By poprawić relację długu do zarobków warto zdecydować się na raty równe. Co prawda te malejące pozwalają spłacić finalnie niższe odsetki, ale z kolei raty równe są z reguły niższe, a zatem zabierają mniej naszych miesięcznych zarobków. Choć z drugiej strony należy pamiętać, że takikredyt finalnie będzie droższy, wyższy będzie koszt odsetkowy.
Można też zdecydować się na dłuższy okres kredytowania, co oczywiście oznacza więcej mniejszych rat (ale finalnie oczywiście droższy kredyt). Obecnie, na mocy nowej rekomendacji S, maksymalnie możemy się zadłużyć na 35 lat, choć banki mają obowiązek rekomendować okres 25 – letni.
Jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie powyższe wskazówki i oczywiście nie chcemy porywać się z finansową motyką na słońce, mamy duże szanse, by kredyt uzyskać. Należy pamiętać, że obecnie warunki do zadłużania się są bardzo dobre.Kredyty nadal są tanie. Na mocy decyzji Rady Polityki Pieniężnej ciągle obowiązują najniższe w historii stopy procentowe. Taki stan rzeczy utrzyma się na pewno co najmniej do połowy tego roku.

Justyna Ocimek / Dział Analiz WGN