To, co jednak najważniejsze, to oczywiście wzrastający popyt i to na rynku zarówno pierwotnym jak i wtórnym.
Z danych REAS wynika, że w 3 kwartale bieżącego roku liczba transakcji w porównaniu z drugim kwartałem wzrosła o ponad 18 proc. W tym okresie sprzedano 9,6 tys. mieszkań. To bardzo dobry wynik – nie notowany od czasu szczytu na rynku – czyli roku 2007. W sumie – w ostatnich czterech kwartałach sprzedano w tych miastach blisko 33,5 tys. lokali.
Wszystko wskazuje na to, że przeciętny Kowalski chętniej w ostatnich miesiącach roku sięga po kredyty. Być może obawia się nadchodzącej rekomendacji S, która sprawi, że już od stycznia nie zadłuży się na 100 proc. wartości nieruchomości oraz na bardzo długi okres. Będzie musiał wyłożyć wkład własny, a maksymalny okres spłaty kredytu wyniesie 35 lat.
Z danych NBP wynika, że tylko we wrześniu poziom zadłużenia Polaków wynikający z kredytów hipotecznych wzrósł aż od 2,2 mld zł. To o 4,6 proc. więcej niż w sierpniu i ponad 12 proc. więcej niż we wrześniu roku 2012.
Co warte podkreślenia – pośrednicy na rynku nieruchomości oraz analitycy wskazują, że poprawiająca się koniunktura dotyczy również rynku wtórnego.
Ceny w początkowym okresie roku spadały (korekta rzędu 5 – 6 proc.) by wyhamować i utrzymywać się na stabilnych poziomach. To zresztą charakterystyczna dynamika dla odbudowującego się rynku. Stawki się stabilizują, natomiast sygnałem poprawy koniunktury są polepszające się wskaźniki popytu i zwiększająca się liczba rozpoczynanych inwestycji.
W dalszej kolejności, kiedy oczekiwania ze strony klientów, nie znajdą odpowiedzi po stronie liczby ofert, powinno się to przełożyć na wzrost cen mieszkań.
Czy tak będzie w przyszłym roku? Ciężko wyrokować – bowiem skumuluje się w tym czasie wiele zmian, które mogą zarówno przyczynić się do wzrostu popytu (program Mieszkanie dla Młodych) ale również jego osłabienia (rekomendacja S).
Teresa Michniak / Dział Analiz WGN