Ceny mieszkań osiągnęły swój najniższy od sześciu lat pułap, wynika z danych WGN.
W ciągu 2013 roku można spodziewać się odwrócenia trendu – zahamowania spadku cen w wyniku wzrostu popytu i malejącej podaży. Bieżący rok powinien być więc czasem mobilizacji wahających się jeszcze klientów poszukujących własnego M.
Do takich wniosków skłaniają ostatnie zmiany w sektorze bankowym, zapowiadające korzystne obniżki oprocentowania kredytów hipotecznych i liberalizację zasad ich przyznawania, czego następstwem najprawdopodobniej będzie długo wyczekiwane odblokowanie popytu.
Rada Polityki Pieniężnej od listopada 2012 już trzykrotnie obniżyła wysokość stóp procentowych NBP; w styczniu br. główna stopa referencyjna wynosiła 4%, a zapowiadane są kolejne spadki, nawet do 3,5%, według prognoz niektórych analityków. Dzięki temu kredytobiorcy zyskują niższe miesięczne raty spłaty, jak też wrasta ich zdolność kredytowa.
Kolejną dobrą wiadomością jest propozycja Komisji Nadzoru Finansowego złagodzenia tzw. rekomendacji S. Bank nie będzie już zobowiązany do przyjmowania maksymalnej wysokości raty spłaty kredytu jako 50 – 65% miesięcznego dochodu netto klienta, tylko poziom ten wyliczy indywidualnie. Wydłuży się też z 25 do 30 lat okres obliczeniowy spłaty kredytu.
W bieżącym roku, co prawda, jeszcze nie można będzie liczyć na wsparcie nowym programem rządowym Mieszkanie dla Młodych, ale w 2014 stanie się on nowym źródłem wzrostu popytu, bo kupujący nauczyli się już korzystać z takich form pomocy. Tym bardziej, że założenia programu wydają się korzystne - oferowane już na wstępie dofinansowanie w wysokości 10% lub 15% ceny mieszkania pozwoli na zaciągnięcie niższego kredytu albo pokrycie 10-procentowego wkładu własnego, który ma być wymagany przez banki.
Przy obecnej znacznej nadpodaży mieszkań na rynku, łatwiejszym finansowaniu zakupu i ogromnym zapotrzebowaniu Polaków na własne M, rynek mieszkaniowy ożywi się, tak jak miało to już miejsce w przeszłości. Konsekwencją będzie, z jednej strony – większa liczba sfinalizowanych transakcji oraz krótszy czas sprzedaży nieruchomości, a z drugiej – malejąca pula ofert, mniejsza elastyczność sprzedających w negocjacjach i w końcu usztywnienie lub nawet wzrost cen. Warto więc wykorzystać obecną sytuację na realizację planów mieszkaniowych, tym bardziej, że aktualny poziom cen jest porównywalny do tego z lat 2006 – 2007.
Warszawa - 7590
Kraków - 6480
Wrocław - 5360
Gdańsk - 5210
Poznań - 5190
Katowice - 4440
Łódź - 3790
Średnie ceny transakcyjne mieszkań 2-pokojowych, rynek wtórny, w zł/ mkw., styczeń 2013, (źródło: WGN)
Skalę nadpodaży pokazują między innymi dane firmy Reas – na rynku pierwotnym w sześciu największych miastach Polski znajduje się około 15 tysięcy gotowych niesprzedanych mieszkań, a zasób ten będzie uzupełniany w ciągu roku, w miarę oddawania do użytku inwestycji, które są jeszcze w trakcie budowy. Natomiast nadpodaż na rynku wtórnym najlepiej obrazuje dysproporcja pomiędzy liczbą ofert kupna a sprzedaży mieszkań, która w styczniu 2013 utrzymywała się na poziomie średnio 1:19, jak wynika z danych WGN Nieruchomości.
Natomiast najświeższe dane GUS świadczą o tym, że liczba nowych mieszkań wprowadzanych w kolejnych latach na rynek będzie się zmniejszać. W 2012 roku wydano bowiem pozwolenia na budowę 165 092 mieszkań, czyli o 10,3% mniej niż w 2011 roku, oraz rozpoczęto budowę 141 798 mieszkań, to jest o 12,6% mniej niż przed rokiem. Jest to zgodne z wypowiedziami deweloperów, którzy deklarują przystopowanie nowych inwestycji na rzecz wyprzedaży zapasów.
Konkluzja nasuwa się sama – póki jest w czym wybierać, a rynek jest przyjazny dla kupujących, korzystajmy z różnorodnych promocji oferowanych przez deweloperów, wybierajmy z szerokiej oferty gotowych mieszkań z rynku wtórnego, zwróćmy uwagę na pojawiające się okazje, negocjujmy – ale rozsądnie! – ze sprzedającymi. I na pewno nie odkładajmy decyzji o zakupie mieszkania na później w oczekiwaniu na kolejne obniżki cen, bo możemy się przeliczyć.
Małgorzata Battek