Dystans cenowy jaki dzieli nasz rynek mieszkaniowy od najbardziej topowych lokalizacji dobrze oddaje cytat z podsumowania raportu Deloitte z 2016 r. „W Polsce za 200 tys. euro można kupić nowy, średnio 163-metrowy apartament, a w Warszawie 114-metrowy. Za tę samą kwotę w centralnym Londynie można nabyć co najwyżej 11 metrów kwadratowych i to już nie nowo wybudowanego mieszkania”.

Kolejny, niewesoły wniosek z raportu Deloitte jest taki, że mimo iż nieruchomości w Polsce na tle innych państw europejskich są raczej tanie, to musimy na nie długo pracować. By myśleć o zakupie przeciętnego 70 metrowego mieszkania, trzeba odłożyć równowartość 8 rocznych pensji. Niemcom, którzy przodują w tym zestawieniu wystarczy odkładanie przez 3 lata, choć trzeba dodać, że są i tacy, którzy pracują na mieszkania dłużej niż Polacy. W Wielkiej Brytanii na wspomnianą nieruchomość trzeba oszczędzać ponad 10 lat.

Światowy top

W czołówce najdroższych światowych lokalizacji od lat nic się nie zmienia. Zestaw jest ten sam, tylko poszczególne miasta czasem wymieniają się pozycjami. Niezmiennie więc do ścisłego topu należą: Hongkong, Londyn, Paryż, Monako, Nowy Jork, Singapur. 64 tys. zł – to cena metra kwadratowego mieszkania w Hongkongu (dane CBRE z 2016 roku). Z kolei ceny w Monako sięgają nawet 150 – 200 tys. zł za metr kwadratowy W Europie wśród dużych miast Zachodu zdecydowanie jednak dominuje centrum Londynu, a Wielka Brytania jest jednym z najdroższych państwa. Jeśli – wg Deloitte – za 200 tys. euro w Polsce można kupić 163 metry kwadratowe nieruchomości, to na wyspach będzie to zaledwie 39 metrów – czyli kawalerka.


Wspomniany Londyn osiąga w centrum ceny wynoszące 18 tys. euro za metr i jest najdroższą lokalizacją wśród badanych miast. W Paryżu, w strefie centralnej ceny kształtują się na poziomie ponad 10 tys. euro. Około 7 tys. euro to stawki w izraelskim Tel - Avivie, z kolei 6 tys. euro to ceny z niemieckiego Hamburga. Warszawa, jako najdroższa polska lokalizacja, pozostaje jednocześnie jedną z najtańszych wśród europejskich stolic (nieco ponad 1,7 tys. euro za m2). Taniej jest w Budapeszcie i Wilnie, natomiast wyższe ceny – powyżej 2000 euro – obowiązują w Moskwie czy Pradze.

 

Tanie mieszkania na południu

Na polską kieszeń są nieruchomości w krajach naszego regionu – w Czechach, na Słowacji, w krajach Bałtyckich, Rosji czy na Ukrainie. Spośród bardziej ciepłych, turystycznych lokalizacji koniecznie trzeba wspomnieć o Bułgarii i jej kurortach nad Morzem Czarnym. Tu ceny nieruchomości są znacznie niższe w porównaniu do polskich. W takich miejscowościach jak Sozopol, Primorsko czy Słoneczny Brzeg przeciętne ceny kształtują się na poziomie około 3 – 4 tys. zł/mkw.

Na tym jednak nie koniec, bowiem okazuje się, że w zasięgu możliwości finansowych przeciętnego Kowalskiego mogą być również nieruchomości w tak atrakcyjnych lokalizacjach jak Hiszpania czy Portugalia. Wg Deloitte w Europie zbliżone ceny mieszkań do stawek z Wrocławia czy Krakowa ma portugalskie urocze Porto, przystępna cenowo okazuje się też stolica tego kraju – Lizbona
Ceny na poziomie polskich wiodących rynków spotkamy m.in. w hiszpańskiej Walencji (około 1600 euro/ mkw.). W Madrycie średnio za nieruchomości wg Deloitte płaci się około 2700 - 3000 euro.
Na polską kieszeń są również typowo wypoczynkowe hiszpańskie i portugalskie lokalizacje. Ceny nieruchomości w takich miejscach jak Gran Canaria, Las Palmas, Fuertaventura czy Teneryfa okazują się zbliżone do polskich. Przykładowo – 75 metrowy apartament w Las Palmas można mieć za około 500 tys. zł co daje cenę w granicach 7 tys. zł za metr kwadratowy.

Monika Prądzyńska
Dział Analiz WGN