Analitycy i pośrednicy WGN przyjrzeli się cenom i sytuacji najemców we Wrocławiu, tuż przed rozpoczęciem roku akademickiego, czyli w tradycyjnie już gorącym okresie.
Przeciętne ceny za jednoosobowy pokój w dosyć dobrej, śródmiejskiej lokalizacji kształtowały się na poziomie 700 – 800 zł plus media. Droższe były pokoje z balkonem – do 900 zł za osobę. Jeśli chodzi o duże pokoje dwuosobowe (17 – 20 mkw.), tu przeciętne czynsze wynosiły 1100 – 1300 zł miesięcznie.
Wynajem kawalerki we Wrocławiu jest możliwy od najniższych cen wynoszących w granicach 1000 zł plus czynsz administracyjny i media za małą jedynkę (20 – 25 mkw.) w dosyć niskim standardzie. Przeciętne ceny wynoszą natomiast około 1200 – 1300 zł plus media.
Najdroższe wrocławskie dzielnice to oczywiście centrum i Stare Miasto, gdzie czynsze są przeciętnie o około 10 proc. wyższe w stosunku do średnich. Popularnością cieszą się też rejony blisko uczelni, a więc plac Grunwaldzki, Karłowice, Zacisze itp. Najmniejsze wzięcie jest natomiast na mieszkania na nowych peryferyjnych osiedlach i w oddalonych dzielnicach, takich jak Psie Pole, Leśnica, Żerniki, Stabłowice, Jagodno. W takich lokalizacjach najczęściej można znaleźć oferty obniżone cenowo w stosunku do lokalnej średniej.
Typowa transakcja to umowa na czas określony (minimum rok) z miesięcznym okresem wypowiedzenia, pod warunkiem jednak, że najemca znajdzie na swoje miejsce innego lokatora. Jeśli nie, za wypowiedzenie kontraktu przed terminem grożą mu kary. Pobierana jest kaucja zazwyczaj w wysokości miesięcznego czynszu. Czasem zdarza się, że oferenci oczekują odświeżenia pokoju po okresie wynajmu (przemalowanie na biało), są to jednak sporadyczne sytuacje.
Przegląd rynku tuż przed rokiem akademickim pokazuje, że w dużych miastach ciągle jest silna koniunktura i zapotrzebowanie na mieszkania na wynajem. Rynek znów zaczyna przypominać ten sprzed około 6 – 10 lat, gdy studenci organizowali nawet pikiety przeciwko polityce cenowej wynajmujących i niedoborowi stancji na rynku. Znów wróciła praktyka organizowania castingów.
Wszystko to potwierdza krótkoterminową zyskowność tego typu inwestycji – obecnie wyższą od uzyskiwanej z lokat bankowych czy obligacji skarbowych. Duże ośrodki akademickie i największe rynki pracy nie odczuwają negatywnych tendencji demograficznych – wręcz przeciwnie: to tu ciągle przybywają nowi ludzie. Oprócz studentów i osób pracujących w grze o mieszkania są także obcokrajowcy – głównie Ukraińcy – których liczba znacząco wzrosła.
We wrześniu 2016 rynek zdecydowanie należał do wynajmującego. W ostatnich dniach miesiąca popyt był tak duży, że nawet szybka decyzja i wyłożenie na miejscu pieniędzy w formie zaliczki nie gwarantowały najmu, gdyż w kolejce byli następni oglądający, a właściciele mieszkań wrócili do starej, tzw. formy castingu, gdzie o wynajmie decydowało nie tylko to, czy ktoś się zdeklarował, ale też to jak zaprezentował się jako człowiek i potencjalny lokator i jak wypadł w oczach wynajmującego. Zazwyczaj polegało to na tym, że właściciel określał, mimo deklaracji wynajmu, kiedy da wiążącą odpowiedź.
W najgorętszym okresie na wrocławskim rynku praktycznie nie było szansy, by wynająć coś z miejsca, tak więc – by mieć pewność, że znajdzie się mieszkanie – należało równolegle oglądać alternatywne oferty i deklarować się także tam. Niektórzy byli skłonni nawet wynajmować w ciemno, ale i to mogło nie dać rezultatu, gdy wynajmujący miał już umówioną dużą grupę oglądających.
Monika Prądzyńska
Dział Analiz WGN