Szwajcarzy zaskoczyli wszystkich. Tamtejszy bank zdecydował się w czwartek znieść minimalny kurs wymiany franka za euro w wysokości 1,2, który został wprowadzony we wrześniu 2011 roku w celu obrony przed wzrostem wartości waluty. Chwilę po decyzji, na rynku pojawiła się prawdziwa panika. Kurs złotego w stosunku do franka poszybował do poziomu 5,12 (z 3,53 wcześniej), by po czasie ustabilizować się w pobliżu 4,2. Przed rynkową burzą nie zdołał uchronić nawet fakt, że SNB równocześnie o pół punktu obniżył stopę procentową, do minus 0,75 proc.

Decyzja z pewnością nie była prosta. Prezes banku Thomas Jordan doskonale zdawał sobie sprawę z faktu, iż gwałtowne umocnienie franka może być dla gospodarki jego kraju zabójcze. Szwajcarski eksport właściwie bazuje na wymianie ze strefa euro – połowa przepływów idzie w kierunku państw Wspólnoty, a kolejne 10 procent do USA. Skąd więc taka decyzja? Oficjalnie – limit przestał być zasadny w kontekście ostatnich spadków kursu euro. Ciężko jednak nie odnieść wrażenia, że SNB zwyczajnie skapitulował. Ochrona krajowego eksportu za pomocą wyprzedaży franka okazała się zbyt kosztowna. Tym bardziej, że w przyszłym tygodniu oczekuje się, że Europejski Bank  Centralny uruchomi program QE, który jeszcze bardziej osłabi euro.

źródło: rynekzlota24.pl