Od 1 stycznia wchodzą w życie ograniczenia dostępu do rynku pracy dla emigrantów z innych państw Unii Europejskiej, co przede wszystkim dotknie tych z Europy Środkowo-Wschodniej. Ma to mieć wpływ na zmianę pozycji Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Eksperci informują jednak, że jest to ryzykowny plan. Karolina Grot z Instytutu Spraw Publicznych zapewnia, że Polacy na Wyspach stanowią głównie emigrację zarobkową, a nie czysto socjalną. Nie żerujemy na rozwiniętym systemie opieki społecznej, choć Polki chętnie korzystają z zasiłku"child benefit" - mówi ekspert.
Poza premierem w antyimigracyjnych postulatach przoduje Partia Zjednoczonego Królestwa (UKIP) Nigela Farage'a. Kładzie nacisk głównie na retorykę eurosceptyczną, a to ma przełożyć się ma nawzrost notowań tej partii w sondażach.
Prezes Zjednoczenia Polaków w Wielkiej Brytanii, Tadeusz Stenzel, podkreśla, że to raczej chwilowy trend. Zgodnie z planem premiera, nowi imigranci z Unii Europejskiej dopiero po trzech miesiącach będą mogli starać się o świadczenia socjalne. Zapomoga dla bezrobotnych będzie obowiązywała przez pół roku, a później trzeba będzie wykazać, że ma się realne szanse na zatrudnienie.