Jeszcze na początku poprzedniej dekady spółdzielnie budowały ok. 25 tys. mieszkań rocznie. W tym roku może ich być nawet sześciokrotnie mniej. GUS podał we wtorek, że od stycznia do maja tego roku spółdzielnie oddały do użytku zaledwie ok. 1,5 tys. mieszkań, czyli niemal o jedną piątą mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. W następnych latach ich liczba najpewniej zmalej jeszcze bardziej, gdyż w ciągu pięciu miesięcy spółdzielnie zaczęły budowę 635 lokali, co oznacza spadek aż o 59 proc.! Jeszcze gorzej wyglądają statystyki dotyczące pozwoleń na budowę - objęły 506 mieszkań, czyli prawie o jedną trzecią mniej niż w tym samym czasie przed rokiem. Przypomnijmy, że w latach 70. i 80. spółdzielnie były niemal monopolistą w budownictwie wielorodzinnym. Rekordowym pod względem liczby wybudowanych mieszkań był rok 1978 - powstało ich wówczas ok. 283 tys., z czego ogromna większość spółdzielczych. W latach 90. na rynku pojawili się deweloperzy, a pozbawione dotowanych przez państwo kredytów spółdzielnie sukcesywnie ograniczały działalność inwestycyjną. Obecnie w zasadzie niczym się nie różnią od deweloperów. Budują one jednak ułamek tego, co oni. Z podanych wczoraj danych GUS wynika jednak, że zmalała także aktywność firm deweloperskich. Dodajmy, że według obliczeń firmy REAS pod koniec marca firmy deweloperskie działające w Warszawie, Krakowie, we Wrocławiu, w Poznaniu, Trójmieście i Łodzi oferowały łącznie ok. 50,5 tys. mieszkań. Równocześnie, choć kredyty mieszkaniowe tanieją, to banki udzielają ich coraz ostrożniej. Związek Banków Polskich (ZBP) informował, że w pierwszym kwartale wynik był 15 procent gorszy od ubiegłorocznego. Zarówno liczba, jak i wartość nowo udzielonych kredytów okazały się najniższe od czterech lat. Wielu producentom materiałów budowlanych, handlowcom i firmom wykonawczym sen z powiek spędza także kurczące się budownictwo jednorodzinne. Wynik jest gorszy o prawie 20 procent w stosunku do ubiegłorocznego.