"Dalsze użytkowanie lokali stwarza zagrożenie dla przebywających w nim osób, powinny zostać opróżnione w trybie natychmiastowym" - napisał do wspólnoty mieszkaniowej powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Andrzej Kłosiński. Decyzję wydał 4 lutego. - Dostaliśmy ją w poniedziałek. I nie wiemy, co mamy robić - niepokoi się Ewa Goduń z zarządu wspólnoty mieszkaniowej przy ul. Targowej 70. - Dlaczego wspólnota ma zajmować się opróżnianiem lokali? Czy to my mamy zapewnić mieszkania? O losie mieszkańców, którzy powinni się wyprowadzić, decyzja nie wspomina. W jednym z zagrożonych lokali mieszkają trzy osoby, w drugim - cztery. Do nich decyzja z PINB nie dotarła, pismo przyszło tylko do wspólnoty. Nie udało nam się wczoraj z nimi porozmawiać. - Mówią, że nie chcą się stąd wyprowadzać - zapewnia Ewa Goduń. Kamienica ma prawie sto lat i stoi ledwie kilka metrów od placu budowy metra. Miesiąc temu mieszkańcy poskarżyli się "Gazecie", że stan budynku pogarsza się z dnia na dzień. Pokazywali popękane ściany, powiększające się szczeliny. Mówili, że po prostu boją się o życie. Mateusz Witczyński, rzecznik budującej metro spółki AGP Metro, zapewniał wówczas, że nie ma czego się obawiać. - Dzisiaj widać, ile te zapewnienia są warte - denerwuje się pan Maciej z kamienicy. - Od listopada próbujemy zainteresować wykonawcę problemem. Jesteśmy zbywani, a teraz okazuje się, że w mieszkaniach jest zagrożenie ludzi i mienia. Mieszkanie w tej kamienicy kupił trzy lata temu, wyremontował, spłaca kredyt. Pokazuje popękane ściany, na nich czujniki, które służą od monitorowania uszkodzeń. Jego decyzja PINB-u nie dotyczy. - Ale szczeliny u mnie są większe niż u sąsiadów, więc spodziewam się podobnej. Nie wiem, co zrobię, jeśli każą mi opuścić mieszkanie. Czy tylko spakować walizki, czy zabrać też meble? Wziąć wszystko czy trochę rzeczy? - mówi pan Maciej. PINB, nakazując opuszczenie dwóch mieszkań, pisze, że przedstawiciel instytucji przeprowadził kontrolę i stwierdził uszkodzenia elementów konstrukcyjnych oraz "zagrożenie ludzi i mienia". Od decyzji można się odwołać do inspektora wojewódzkiego. Jej wykonania to jednak nie wstrzymuje. Mateusz Witczyński, rzecznik AGP Metro, dziś - jak przed miesiącem przekonuje - że kamienicy przy Targowej 70 nic nie zagraża. - Wystąpił pewien problem z obiegiem dokumentów - mówi. - W momencie, gdy odbyła się kontrola nadzoru budowlanego, trwały jeszcze prace nad ekspertyzą. Wykonał ją wybitny specjalista prof. Lech Wysokiński. Jeden z wniosków jest taki, że nie stwierdzono uszkodzeń zagrażających nośności konstrukcyjnej budynku i bezpieczeństwu mieszkańców. Czy więc PINB szykuje decyzje o konieczności opuszczenia kolejnych mieszkań, czego boją się wszyscy lokatorzy. Szef inspektoratu Andrzej Kłosowski odpisuje na pytania "Gazety": "Postępowanie administracyjne dotyczące stanu technicznego kamienicy trwa". Dodaje, że wczoraj wykonawca metra przedłożył ekspertyzę techniczną. "Wobec powyższego dalsze czynności w ramach posiadanych kompetencji zostaną podjęte po dokładnej analizie przedłożonej dokumentacji technicznej" - czytamy. Z przedstawicielami Metra i wykonawcy spotkał się wczoraj burmistrz Pragi-Północ. Chce też spotkać się przy jednym stole z wykonawcą oraz zdezorientowanymi mieszkańcami Targowej 70. Mateusz Witczyński nie chce wdawać się w rozmowę, co stanie się w sytuacji, gdy decyzja nadzoru budowlanego zostanie wykonana. Kto za to zapłaci?
Krzysztof Malawko, rzecznik Metra Warszawskiego, zapewnia: - W kontrakcie z wykonawcą jest jednoznacznie zapisana odpowiedzialność wykonawcy za wszelkie konsekwencje wynikające z budowy.