Banki obawiają się rozpadu strefy euro i wyprzedają nieruchomości. Według ocen Morgan Stanley, organizacje kredytujące mają ich na kwotę 600 miliardów euro.
Głównymi klientami tych aktywów są zarówno duże fundusze inwestycyjne jak i osoby prywatne. Ci inwestorzy są przekonani, że tanie europejskie nieruchomości mogą w przyszłości zapewnić wysokie dochody. Rynek nieruchomości w Europie jest najbardziej atrakcyjny przez ostatnie dziesięć lat. Jak uważają spekulanci, którzy specjalizują się w odsprzedaży metrów kwadratowych, trzy lata temu zaczęli oni wchodzić na zapadający się z powodu kryzysu amerykański rynek mieszkaniowy i biurowy skupując za bezcen powierzchnie z celem odsprzedaży ich za rok albo dwa, kiedy mechanizmy wsparcia gospodarki przyniosą efekt i ceny nieruchomości wzrosną. Teraz przyszła kolej na Europę. Banki regionu zaczęły tanio wyprzedawać nieruchomości, które trafiły do nich za długi – od biorców hipotek, którzy w kryzysie stracili pracę i nie mogli spłacać kredytu, od innych spekulantów, którzy do recesji mieli nadzieję na wzrost cen i wzięli pożyczki na zakup domów z celem ich odsprzedaży. W efekcie w bankach zgromadzono aktywa na 600 miliardów euro. Nie ma już nadziei, że pożyczkobiorcy wykupią swoje długi. Tym bardziej, że nie cichną plotki o bankructwie strefy euro. I właśnie organizacje kredytowe zaczęły zrzucać balast niepłynnych aktywów. Najbardziej atrakcyjnymi lokalizacjami do kupna mieszkań, magazynów i innych budynków oraz placów są północ i zachód Europy. Tam już od dawna zjeżdżają duże fundusze inwestycyjne, jak i drobni inwestorzy. Opowiada prezydent Międzynarodowej Agencji Nieruchomości Gordon Rock Stanisław Zingel: Jeśli spojrzeć na takie kraje jak Niemcy, Austria, Szwajcaria to proces kapitalizacji aktywów zaczął się w 2009 roku. A uwzględniając zasadę „kupować tego, kto będzie tonąć ostatni” to właśnie te kraje przyciągają inwestorów na swoje rynki. Wszystkie pozostałe państwa są mniej atrakcyjne w porównaniu z sytuacją w tych trzech krajach. Wyprzedaże aktywów banków Wielkiej Brytanii mogą odnosić się do Południowej i Wschodniej Europy. Możemy nawet tu wymienić Francję, Włochy, Hiszpanię. Jednak nie wszyscy gracze na rynku chcą zarobić na upadającym rynku. Szanse na to, że taniejące metry kwadratowe mogą nie zdrożeć są dość spore. Jeszcze nikt nie ogłaszał końca kryzysu. Najwięcej, na co można liczyć skupując nieruchomości w Europie, to nie na pomnożenie, a tylko zachowanie pieniędzy. Mówi dyrektor grupy spółek zarządzających finansami „AŁOR” Siergiej Chiestanow: Kryzys gospodarczy w krajach grupy PIIGS (Portugal, Ireland, Italy, Greece, Spain) nadal się rozwija, a problemy w gospodarkach nadal narastają. W takich warunkach rynek nieruchomości w najlepszym wypadku czeka stagnacja. W krajach Europy Północnej dynamika jest odwrotna. Ponieważ sytuacja gospodarcza jest tam dość stabilna to mimo kryzysu właśnie rynki nieruchomości tych krajów wyglądają atrakcyjnie. Ale tylko z punktu widzenia lokat mających uchronić kapitał.