Mimo to deweloperzy ruszają z nowymi inwestycjami. Nadchodzące dwanaście miesięcy będą dla deweloperów najtrudniejsze od lat. Skończyła się Rodzina na Swoim, a na horyzoncie dopiero klaruje się kolejny program pomocowy. Problem w tym, że zacznie działać najwcześniej od początku 2014 r. Działalności deweloperów nie można wstrzymać z dnia na dzień. Już teraz, w sześciu największych rynkach mieszkaniowych w Polsce (Warszawa, Wrocław, Poznań, Kraków, Trójmiasto, Łódź), jest ponad 15 tys. gotowych i niesprzedanych mieszkań. - W najbliższych latach taka nadwyżka będzie stałą cechą polskiego rynku mieszkaniowego. Na szczęście, zasób mieszkań gotowych i niesprzedanych w zdecydowanej większości rotuje, tam prawie nie ma mieszkań oddanych do użytku dwa, trzy czy cztery lata temu – mówi Katarzyna Kuniewicz, szefowa działu badań Reas. Optymizmu deweloperom nie dodaje ciągły trend spadkowy cen w ofercie. W całym 2012 r. sprzedano 30,6 tys. mieszkań, o 700 więcej niż w 2011 r., jednak wartość rynku spadła o 1,5 proc. Wszystko wskazuje na to, że presja na obniżkę cen będzie nadal silna.  Zgodnie z deklaracjami deweloperów, w 2013 r. zostanie oddane do użytku 39 tys. mieszkań, z których 58 proc. jeszcze nie jest sprzedanych. Więcej oddano tylko w rekordowym 2009 r. - Obecnie w ofercie jest 54 tys. mieszkań. W czwartym kwartale 2012 r. w sześciu miastach sprzedano ponad 8 tys. mieszkań, co jest wynikiem bardzo dobrym. W tym samym czasie udzielono prawie 3 tys. kredytów w systemie Rodzina na Swoim. Widać więc, że był to bardzo silny wspomagacz sprzedaży  – uważa Kazimierz Kirejczyk, prezes Reasa. Zaskakujące, że w czwartym kwartale deweloperzy nie wyhamowali rozpoczynania nowych inwestycji, mimo posiadania sporego zasobu gotowych. Do sprzedaży wprowadzili 6,7 tys. mieszkań, czyli kilkaset więcej niż w trzecim kwartale. - To często duże inwestycje silnych deweloperów, znających rynek i jego realia. Oni mają przygotowaną ofertę dla klientów na 2013 r., ale już na później niekoniecznie. Wprowadzone ostatnio mieszkania ten brak uzupełniają – mówi Katarzyna Kuniewicz.