Niestety, z kraju mogą uciec centra obsługi klientów i finansowo-księgowe. Zatrudnienie straci nawet dwieście tysięcy osób.
Taki właśnie skutek mogą wywołać proponowane przez resort pracy zmiany w przepisach kodeksu pracy. Usuwa on zatrudnienie zmianowe z katalogu przesłanek uzasadniających działanie firmy w niedziele i święta. Jeżeli zmiany wejdą w życie, to niemożliwe stanie się działanie firm, które w wolne dla większości dni świadczą usługi na rzecz klientów z całego świata. W ich przypadku są to normalne dni pracy. Zmiana ta nie była z nami konsultowana. Nie rozumiemy, czemu ma służyć. Dla branży contact center istotna jest elastyczność. My musimy pracować wtedy, gdy oczekują tego od nas klienci, i do ich potrzeb musimy dopasowywać system zmian - podkreśla wiceprezes Stowarzyszenia Marketingu Bezpośredniego. Z szacunków stowarzyszenia wynika, że w sektorze call center rocznie świadczy pracę ok. 200 tys. osób. W większości w tej branży zatrudnione są kobiety - stanowią sześćdziesiąt procent pracujących. To osoby młode w wieku 18-30 lat. Wartość rynku call center to około 800 mln zł. W przypadku absolutnego zakazu w Polsce pracy w niedziele i święta świadczenie usług ciągłych zostanie przeniesione do tych państw, w których ograniczenia takie nie występują, np. do Rumunii. To by oznaczało utratę na rzecz zagranicznych rynków kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy, a w konsekwencji wzrost bezrobocia, mniejsze wpływy do budżetu i więcej zasiłków - podkreśla członek zarządu grupy DataContact. Jeśli przepis zostanie zmieniony w sposób wskazany w projekcie, firmy poszukają alternatywy. Zwykle będzie ona oznaczać obejście prawa. Najprostsze rozwiązanie to podpisywanie umów-zleceń z pracownikami. Będą się oni jednak narażać na ryzyko ustalenia stosunku pracy, jeśli będą wykonywać pracę najpierw na etacie, a potem na zleceniu.