Ale niestety żeby polisa chroniła przed zalaniem czy kradzieżą kieszonkową, trzeba zapłacić prawie 20 zł miesięcznie, czyli aż 240 zł rocznie. Kupując telefon w salonie, najczęściej dostajemy od sprzedawców propozycję ubezpieczenia. Orange oferuje polisy MetLife. Taka polisa chroni telefon właśnie przed zniszczeniem, kradzieżą oraz nieuprawnionym użyciem na kwotę do 4 tys. zł. Ubezpieczyciel postawił jednak pewne warunki. Klient musi zauważyć, że ktoś kradnie mu telefon albo chociaż jak z nim ucieka. Niestety, polisę można wykupić tylko dla nowego telefonu i obejmuje maksymalnie dwie szkody rocznie. Poza tym ubezpieczyciel może zwrócić telefon innej marki niż ten, który został zniszczony. Model, który otrzymamy w zamian, musi mieć tylko zbliżone ale niekoniecznie te same parametry i cenę. W warunkach ubezpieczenia czytamy także o tak zwanym udziale własnym w wysokości 49 zł. Oznacza to, że klient będzie musiał dopłacić z własnej kieszeni 49 zł do nowego telefonu w przypadku kradzieży. W przypadku zniszczenia - 29 zł. Co czytamy dalej? Ubezpieczyciel nie odpowiada też za zniszczenia czy kradzież, które powstały wskutek "rażącego niedbalstwa". A co to znaczy? Tego firma nie definiuje. I - uwaga - nie dostaniemy ani złotówki, jeśli nasz telefon zostanie zniszczony w wyniku zalania. Podobnie zostaniemy na lodzie w przypadku awarii telefonu o charakterze wewnętrznym (np. jeśli zepsuje się system elektryczny lub elektroniczny).
Ile to kosztuje? Zależy od wartości telefonu: 8,99 zł - jeśli wartość telefonu nie przekracza 500 zł, 11,99 zł - jeśli nie przekracza 1 tys. zł, 15,99 zł - jeśli nie przekracza 1,5 tys. zł, a powyżej tej wartości - 20,99 zł.