1045 kupujących z całego kraju złożyło w lipcu wnioski o dopłaty w MDM. Stanowi to o ponad 3 proc. mniejszą liczbę niż miesiąc wcześniej.
Dotychczas w ramach MDM przyznano dopłaty na łączną kwotę 171,5 mln zł. Aż ponad 81 proc. kredytobiorców wykorzystała te pieniądze na kupno mieszkania w tym roku, pozostali – głównie w przyszłym.

 Statystyczny uczestnik MDM kupuje w większości mieszkania, o średniej powierzchni 53 m kw., w przeciętnej cenie 220 tysięcy złotych. Tylko 130 umów kredytowych z Mieszkania dla Młodych dotyczyło zakupu domów.

Dotychczasowy rezultat działania MDM to ponad 9280 wniosków o pieniądze – jednak, jak już wspomnieliśmy – od maja sukcesywnie liczba chętnych maleje. Dotychczas wykorzystane zostało zaledwie ponad 27,5 proc. środków przeznaczonych w ramach MDM w tym roku.
Jak zwykle zainteresowanie programem jest tam, gdzie limity cen mieszkań są największe, a więc w Warszawie  (na koniec lipca blisko 1000 wniosków) oraz Gdańsku (893 wnioski) i Poznaniu (530 wnioski).

Duża popularność MDM tam, gdzie w ramach programu można kupić najdroższe mieszkania, wskazuje, że w rzeczywistości dopłaty trafiają do ludzi o dosyć dobrej kondycji finansowej, bowiem w miastach takich jak Poznań czy Gdańsk limity MDM są praktycznie na poziomie cen średnich na rynku.
Z tego fakty widać, że program niekoniecznie spełnia swój cel – tzn. poprawę dostępności mieszkań dla ludzi, którzy mają niską zdolność kredytową. Korzystają z niego najczęściej ci, których i tak stać byłoby na mieszkanie. Choć teoretycznie też ustawodawca chciał pomóc rodzinom z dziećmi, z programu korzystają głównie single i małżeństwa bezdzietne.

Wpływ Mieszkania dla Młodych na rynek, jest niewielki w tych miastach, gdzie limity są niskie (Wrocław, Kraków) – tam deweloperzy budują mało i w gorszych lokalizacjach. Z kolei tam gdzie limity są duże wpływa to na utrzymanie wysokich cen ogólnie.
Wszystko wskazuje na to, że rząd widząc słabnące zainteresowanie i niewielki zasięg MDM, chce rozszerzyć zarówno pulę mieszkań w ofercie, jak i same możliwości uzyskania dopłat.



Programem ma być objęte także budownictwo spółdzielcze – obecnie w MDM są  brane pod uwagę mieszkania budowane przez spółdzielnie, ale na zasadach deweloperskich, tzn. ze z góry określoną ceną.

Nowelizacja ma dawać możliwość ubiegania się  o dopłaty przez członków spółdzielni, którzy zapłacą wkład finansowy na budowę, a później – po rozliczeniu kosztów – będą ubiegać się o MDM, o ile mieszkania będą mieścić się w limitach programu.

 Państwo zamierza też poprawić atrakcyjność MDM dla rodzin z dziećmi. W tym celu podnosi kwotę dofinansowania o 5 proc. wartości odtworzeniowej mieszkania. Małżeństwa i osoby samotnie wychowujące dwójkę dzieci mogłyby otrzymać dofinansowanie w wysokości 20 proc. wartości odtworzeniowej mieszkania. Jeśli w rodzinie byłaby trójka, lub więcej dzieci dofinansowanie wyniosłoby 25 proc.

Poprawę dostępności kredytów w MDM ma też dawać rozszerzenie grupy osób, które mogą być współkredytobiorcami, jeśli osoba nie ma wystarczającej zdolności kredytowej. Do umowy mógłby dołączyć każdy, niekoniecznie członek rodziny kredytobiorcy.
Co mają dać te zmiany? Na pewno mają rozkręcić zarówno budownictwo w MDM jak i akcję kredytową. Większe dopłaty dla rodzin z dziećmi mogą wpływać na zainteresowanie większymi mieszkaniami. Z kolei możliwość włączenia do kredytu większej liczby osób, ma dać narzędzie tym, których nie stać na MDM.

Problem w tym, że nie stać ich w dużej mierze dzięki konserwowaniu przez Mieszkanie dla Młodych wysokich cen na lokalnych rynkach. Zasadne jest więc pytanie, czy nie skuteczniej byłoby po prostu zrezygnować z jakichkolwiek programów i pozwolić rynkowi kształtować ceny…

Marcin Moneta
Dział Analiz WGN