Dlaczego jest to tak istotne? Przede wszystkim dlatego, że banki przy obliczaniu wskaźnika DTI (iloraz rat kredytowych przez wysokość pensji) biorą pod uwagę wszystkie, aktualnie posiadane przez klienta kredyty. Im ich więcej, tym mniejsza szansa, że dostaniem kwotę, o którą nam chodzi. Dlatego warto, zanim zaczniemy starać się o nowy kredyt, spłacić maksymalnie dużo pozostałych. Jest to istotne również dlatego, że bank przystępując do obliczania naszej zdolności kredytowej nie sprawdza, ile rat do spłaty nam zostało. Jeśli więc np. za miesiąc czy dwa pozbędziemy się jakiegoś zobowiązanie, ale już teraz staramy się o nowe, bankowcy obliczą naszą zdolność kredytową tak jakby było ono aktualne, zupełnie nie zwracając uwagi, że w niedługim czasie się skończy. Tak więc – poczekajmy do końca i wtedy starajmy się o nowy kredyt. Oczywiście – sprawa na marginesie w tym kontekście, ale również ważna – to w jaki sposób radziliśmy sobie z dotychczasowymi zobowiązaniami kredytowymi dla banku również będzie miało znaczenie. Dlatego warto nie spóźniać się ze spłatami rat. Jeśli gdzieś powinie nam się noga, będziemy mieli ratę przeterminowaną itp. w naszej historii kredytowej będzie to widoczne.
Inny wskaźnik określający naszą kondycję finansową to DI (Disposable Income), czyli dochód rozporządzalny. Pokazuje on relację miesięcznych wydatków na utrzymanie do dochodów, jakie co miesiąc dostajemy. M.in. dlatego bank pyta nas o sytuację rodzinną, posiadanie dzieci itp. Kredytobiorcy, którzy rozmawiają z bankiem, często liczą na to, że uda się naszą finansową sytuację zataić i w tym celu nieco obniżają koszty utrzymania. Niestety to działanie zazwyczaj bezskuteczne. Bankowcy, choć pytają nas o nakłady „na życie” najczęściej posługują się gotowymi modelami, ze wskaźnikami minimalnych i przeciętnych kosztów utrzymania i to one służą do wyliczania wskaźnika DI.
Bezpieczny kredyt, czyli jaki?
Jaka powinna być wysokość raty kredytowej do zarobków, by zobowiązanie mogło być uznane za bezpieczne? Są różne praktyki i różne podejścia instytucji finansowych oraz nadzorczych do tego problemu, jednak generalnie za bezpieczny uznaje się kredyt, którego rata nie przekracza 30 proc. dochodów. Pamiętajmy, że takie wyliczenie powinno też uwzględniać ryzyko stóp procentowych.
Za górną granicę „bezpiecznego” wskaźnika DTI uznaje się natomiast 50 proc. dochodów na pokrycie raty. Powyżej tego udziału, kredyt będzie już za dużym obciążeniem dla klienta. Kwestię wskaźnika DTI porusza znowelizowana w 2013 roku rekomendacja S Komisji Nadzoru Finansowego, gdzie określono, że: „w procesie oceny zdolności kredytowej klientów detalicznych, szczególną uwagę bank powinien zwracać, na sytuacje w których wskaźnik DtI przekracza 40% dla klientów o dochodach nieprzekraczających przeciętnego poziomu wynagrodzeń w danym regionie zamieszkania oraz 50% dla pozostałych klientów”.
Choć KNF określiła preferowany poziom wskaźnika DTI ostatecznie zostawiła politykę w tym zakresie samym bankom, jako element ich wewnętrznej polityki kredytowej. Tak więc niekoniecznie stoimy na przegranej pozycji, jeśli nasze raty byłyby powyżej 50 proc. zarobków. Wiele zależy też od tego, ile zarabiamy i na ile jesteśmy wiarygodni dla banku oraz wiarygodne jest nasze źródło dochodów. Dlatego we wcześniejszej rekomendacji T KNF znalazło się stwierdzenie dopuszczające 65 proc. wysokość wskaźnika DTI, ale tylko dla osób o wysokich dochodach. Z kolei analiza jakościowa, którą również przeprowadza bank, oparta na wszelkich danych, które jest w stanie uzyskać (wykształcenie, praca, zarobki, rodzaj umowy itp.) określa na ile dana osoba będzie w przyszłości spłacać kredyt. Przykładowo: bardziej bezpiecznym klientem będzie osoba z umową o pracę niż człowiek pracujący na umowę o dzieło itp.
Marcin Moneta