Ile kosztowały nieruchomości w pierwszych latach XXI wieku? Marcin Kasperski w swoim serwisie (http://mekk.waw.pl/mk/) wyliczył, że na początku 2003 roku przeciętne ceny w skali całego kraju sięgały nieco ponad 2000 zł/mkw. Obecnie jest to ponad 4000 zł, co wskazuje na 100 – procentowy wzrost cen mieszkań. Autor do stworzenia zestawienia posłużył się danymi otrzymanymi z PKO BP (do 1990 roku), danymi publikowanymi w rozporządzeniach nieistniejącego już Urzędu Mieszkalnictwa (od 1990 do roku 2002 włącznie) oraz danymi Ministerstwa Budownictwa i GUS (2003-2007).
Z kolei wyliczenia przeprowadzonego przez Home Broker i Open Finance w 2014 roku, w oparciu o dane własne oraz GUS wynika np. że od 2003 roku do szczytu górki cenowej przypadającego na 2008 rok, ceny mieszkań wzrosły o ponad 140 proc. Obecnie natomiast (od dwóch lat mamy stabilizację cenową) są wyższe o około 100 proc. Z innego wyliczenia (Lions House) wynika natomiast, że za 1 mkw. mieszkania w centrum Warszawy w 2003 roku płacono 3,7 tys. zł. 10 lat później później przeciętna cena transakcyjna wyniosła prawie 9,8 tys. zł. Wzrost więc wyniósł więc w tym przypadku aż 160 proc.
Dane cenowe NBP obejmują znacznie krótszy czas, bo od 2006 roku, ale i one pokazują tendencję – zwłaszcza bardzo szybki wzrost cen w krótkim okresie – do końca 2008 roku, a więc przez trzy lata. Przykładowo: we Wrocławiu w 2006 roku średnie ceny metra kwadratowego na rynku wtórnym wynosiły 5200 zł, by zaledwie dwa lata później wzrosnąć do około 7300 zł. A więc w tak krótkim okresie ceny podskoczyły aż o 40 proc! W Warszawie w 2006 roku ceny mieszkań używanych wynosiły nieco ponad 7100 zł, by w 2008 roku podskoczyć do 10200 zł, czyli o 42 proc. W Krakowie cenowe maksimum na rynku wtórnym przypadało na pierwszy kwartał 2007, gdy stawki ofertowe wynosiły blisko 8400 zł. Jeszcze rok wcześniej były o 1400 zł niższe.
Te dane potwierdzają, że w krótkim czasie ceny rosły wykładniczo. Obecnie stawki wróciły do poziomów zbliżonych do tych w 2006 roku, tak więc najbardziej opłacało się sprzedać w szczycie górki, w latach 2007 – 2008.
Podobnie jak dynamiczna i wysoka była skala wzrostów, tak później głębokie były spadki cenowe. Od szczytu górki nieruchomości potaniały średnio o około 30 proc. Ci którzy przegapili szansę na bardzo zyskowną sprzedaż, jeśli liczą na większe pieniądze muszą czekać – choć ostatnie lata pokazały, że na rynku nieruchomości nie ma nic pewnego, a ceny wcale nie muszą sukcesywnie rosnąć. W każdym razie obecnie, od dłuższego już czasu mieszkania w Polsce nie drożeją, albo (na niektórych rynkach) drożeją bardzo powoli. Wg Eurostatu Polska jest na ósmym miejscu od końca wśród krajów unijnych pod względem wzrostu cen mieszkań w porównaniu z poziomem z 2010 r. Od tego okresu średnio w Unii mieszkania podrożały o nieco ponad 5 proc. U nas wciąż są o 4,5% niższe.
Oczywiście przytoczone powyżej średnie cenowe nie są do końca miarodajne. W grę wchodzą także inne zmienne i dodatkowe okoliczności. Większość osób kupowała mieszkania na kredyt. Należałoby więc uwzględnić ówczesne koszty kredytowania. Dane nie uwzględniają też inflacji oraz kwestii podatkowych. Osoba, która kupiłaby mieszkanie np. w 2006 roku i sprzedała 2 lata później musiałaby zapłacić podatek. Dlatego w najlepszej sytuacji byli ci, którzy sprzedaliby w tym okresie mieszkania kupione w okresie od 2000 do 2003 roku.
Monika Prądzyńska
Dział Analiz WGN