Polski rynek centrów handlowych zbliża się nasyceniem do poziomu zachodnioeuropejskiego, gdzie na 1000 mieszkańców przypada około 260 mkw. nowoczesnej powierzchni handlowej. U nas jest to tylko o kilkadziesiąt metrów kwadratowych mniej. W najbardziej nasyconych nowoczesnym handlem miastach (Poznań, Wrocław) wskaźnik jest jednak ponad dwukrotnie wyższy od średniej dla całego kraju.
Inwestorzy zdają sobie sprawę, że czasy „świetności’ galerii powoli mijają, dlatego od około 2 lat ekspansja toczy się na mniejszych rynkach, w miastach małych i średnich. Jednocześnie powoli Polakom galerie zaczynają się „przejadać”. Do głosu dochodzi handel internetowy i wzrost zainteresowania bardziej wyszukanymi produktami - np. lokalnymi. Co prawda ubiegłoroczne wyniki odwiedzalności były lepsze o 2,5 proc. rok do roku (dane indeksu Reveal) to jednak wcześniej kilka lat z rzędu liczba gości w galeriach spadała.
Czy więc centra handlowe, do niedawna kojarzone z nieomal pewnym sukcesem biznesowym dla najemców, nadal są atrakcyjnym rozwiązaniem?
Patrząc na poziom pustostanów można odpowiedzieć twierdząco. Obecnie na głównych rynkach przoduje pod tym względem Poznań, który jest jednocześnie najbardziej nasycony nowoczesnym handlem i gdzie stoi pustych zaledwie około 5 proc. powierzchni. W skali całego kraju przeciętny wskaźnik powierzchni niewynajętych nie przekracza 3 proc.
Jednak obecność w galerii handlowej to nie tania przyjemność. Czynsze „prime” za najlepsze lokale kształtują się na poziomie około 180 – 220 zł od metra miesięcznie na wiodących rynkach regionalnych (Wrocław, Poznań, Kraków). W Warszawie mogą być jednak o ponad 100 proc. wyższe, czyli sięgające 400 – 500 zł za metr.
Na tle lokalizacji handlowych przy ulicach czynsze w galeriach są bardzo wygórowane. Na warszawskim Śródmieściu bez problemu można znaleźć lokale znacznie tańsze. Z danych WGN wynika, że przeciętne ceny najmu kształtują się na poziomie około 150 zł/ mkw. a więc zdecydowanie niżej niż za najlepsze powierzchnie w galeriach. Podobnie ma się sytuacja w przypadku miast regionalnych. Poza nielicznymi wyjątkami naprawdę prestiżowych centralnych lokalizacji przy ulicach, galerie handlowe oferują najdroższe powierzchnie.
Odpowiedź na pytanie – czy wynajem w takim miejscu będzie opłacalny, wymaga więc analizy konkretnego przypadku. Każdy potencjalny najemca powinien maksymalnie ostrożnie podejść do sprawy. Dobrym rozwiązaniem będzie kilka wizyt w obiekcie i sprawdzenie, czy sporo lokali stoi pustych. Miernikiem popularności centrum będzie też duża liczba znanych i cenionych marek. Jeśli tak jest, to powinno oznaczać, że galeria przyciąga klientów.
Oczywiście warto poprosić o twarde dane – foot flow, czyli liczbę osób, która przychodzi do galerii. Niektóre obiekty śledzą również ścieżkę poruszania się klientów, co jest bardzo cenne, jeśli chcemy wybrać odpowiedni lokal.
Kolejna sprawa to czas działania galerii handlowej i ostatnio przeprowadzone remonty. Ważne, by obiekt cieszył się renomą i był atrakcyjny wizualnie. Jeśli latami nie przechodził rewitalizacji, będzie postrzegany jako przestarzały.
Warto zaznaczyć, że obecnie centra handlowe w dużo większym stopniu otwarte są na niezależnych przedsiębiorców. Do niedawna lokale były dostępne głównie dla uczestników sieci franczyzowych. Od kilku lat jednak ten model się zmienia, a centra zaczynają mocniej rywalizować o klientów ofertą regionalną, lokalną. Pojawia się szansa na wejście do takiego obiektu niezależnym przedsiębiorcom. Szczególnym „wzięciem” cieszą się punkty usługowe.
Warunki ostrzejszej konkurencji, zmuszają właścicieli centrów do rywalizacji ofertą najmu, ale też organizowania różnego rodzaju wydarzeń i otwierania się na lokalne społeczności. Stąd np. sponsoring klubów sportowych, czy dostępność takich „egzotycznych” obiektów w galeriach jak m.in. biblioteki, biura coworkingowe itp.
Marcin Moneta
Dział Analiz WGN